2009-09-03 11:24:21 Z RANA Od wczoraj w domu powróciły poranne kolejki i przepychanki pod drzwiami łazienki. Przedszkolak i uczniowie to straszą się, to znów próbują kłamliwie
przekupić za obiecanki, których ani im w głowie potem spełnić. Bo skąd przedszkolak weźmie np. hulajnogę z napędem elektrycznym dla brata? Na
szczęście ja mam wyjątkowo mocny pęcherz i nie podskakuję nerwowo pod drzwiami. Spokojnie szykuję kawę, słucham niesamowitych dialogów, czuwając nad
kształtowaniem się młodych charakterów. Charakter małżonki - jako gruntownie ukształtowany - jest poza moim kręgiem zainteresowań i możliwościami
oddziaływania. Uroczy jest brak niespodzianek z tej strony. Nic się nie wydarzy, o czym wcześniej bym nie mniemał przynajmniej. Dzisiaj towarzystwo
zostało wyprowadzone do szkół, tudzież przedszkola, i zrobiło się pusto, cicho, zamek w łazienkowych drzwiach odetchnął z ulgą, małżonka przycupnęła w
kuchni przy stoliczku, czytając romantyczną książkę. Ja miałem ochotę na bardziej realny aspekt życia. Nastroje nam jednak nie zagrały wspólnej
melodii. Wziąłem się za naprawianie stroika do gitary. Chyba z czwarte podejście do zagadnienia. Zupełnie jałowa historia, nie wiem nawet od czego
zacząć. Brak skupienia i mineralna na stoliku. Wyjąłem taśmę izolacyjną, cienkie druciki, nóż. Nie dałem rady. Myśli w kuchni, ręce w pokoju.
Nieczęsto żałuję, że nie jestem w pracy. Tam przynajmniej przeżywamy pierwszy w naszej małej społeczności rozwód. Kolega się zwalnia, zwalnia też żonę
i mieszkanie. W planie ma zajęcie jakiegoś mieszkania w Kanadzie i wypełnienie jego przestrzeni pewną tajemniczą panią, poznaną - jak to w takich
sytuacjach bywa - w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Szczęśliwie przebrnęliśmy etap przyznania alimentów. Gość był twardy, ale wymiękł.
Zachowuje się na sposób stratega, planującego po przegranej bitwie, wygrać wojnę. Na razie ponosi ciężkie straty - brakuje mu na fajki i chyba na
żyletki. Ponoć ma się odkuć w odpowiednim momencie. I pomyśleć, że on mógłby mi tylko pozazdrościć takich poranków, jak mój dzisiejszy! Home, sweet
home!
| |