2009-09-02 10:32:38 Przypowieść Dziś w tramwaju usiadł obok mnie starszy pan i na dzień dobry opowiedział dwa dowcipy:
W pierwszym:
Umarł biskup i w wypadku zginął
kierowca.
Po śmierci obaj trafili przed oblicze świętego Piotra, który od razu podjął decyzję i, bez mrugnięcia świętym okiem, kierowcę wysłał do
nieba. Biskup oczywiście zareagował oburzeniem, że jak to tak?, przecież tamten zbyt szybko jeździł, powodował wypadki, łamał przepisy!!! I taki
człowiek trafia do raju? A co z nim - biskupem – który żył bogobojnie i muchy w swym życiu nie skrzywdził?! no halo?
- tak – spokojnie
rzekł na to święty – nie musisz mi tego mówić. Ja wszystko o was wiem. Też i to - zważ drogi mój biskupie – że kiedy ty mówiłeś kazania -
ludzie spali, a kiedy nasz kierowca prowadził autobus - ludzie się modlili.
- wysiada pani?
- jeszcze nie.
- to mam jeszcze
jeden.
A w drugim:
Do świętego Piotra trafiają trzy dziewczyny. Piotr (zdaje się, zapomniawszy o swej wszechwiedzy;)))) wypytuje je o
życie jakie wiodły.
Jedna mówi: oj żyłam, żyłam, wiecznie hulałam, z chłopcami spałam, niczego sobie nie żałowałam
Druga mówi: oj żyłam,
żyłam, wiecznie hulałam, z chłopcami spałam, niczego sobie nie żałowałam
A trzecia mówi: a ja żyłam cnotliwie święty Piotrze, żadnego przykazania
nie złamałam, modliłam się ino i kajałam.
Po tych spowiedziach Święty Piotr w brodę się podrapał i, dawaj!, dwie pierwsze wysyłać do nieba, a
trzecią do czyśćca odstawiać.
- Ależ dlaczego? – pyta wzór- cnót-wszelkich zapłakana dziewczyna.
- Bo tu, moja droga, się grzechy
wybacza - a za głupotę karze.
- O! to mój przystanek! – Pan zerwał się z miejsca z życzeniem miłego dnia, wyszedł z tramwaju i
tyle go widziałam.
I teraz tak siedzę w pracy i myślę, że to zapewne mój subtelny los umieścił tego pana w tym tramwaju. Że to jakiś znak.
Mój kamień milowy. Te wspólne z Panem spędzone chwile, te cztery przystanki, te dwa dowcipy – za chwilę zmienią moje życie. Coś się zaraz
stanie. Już niedługo.
Macie jakiś pomysł?
A Pan?, Panie Paulo Coelho? Może Pan ma mi co do powiedzenia? Pan, zdaje mi się, niejedną parabolę
by z tej historii wydobył;))))
| |