2009-08-25 09:27:44 Przychodzi baba do lekarza - Słucham Panią - zaczyna wizytę zrutnowany lekarz, nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem
- Żyły mi wychodzą - wypalam - bo co mam
powiedzieć?
- To dobrze - ton ten sam, ale następuje kontakt wzrokowy.
- Taaak? A niby dlaczego? - pytam z przekąsem.
- Zaraz zobaczymy,
niech no pani pokaże te ładne nogi
[ooo, komplement :)]. Chwila przerwy na przegląd.
- Iiiiiii. Takie drobiazgi? - bagatelizuje mój
problem.
- No, a tutaj?! - pokazuję zieloną żyłę, chyba z centymetrową!
- Maleństwo - nadal zero współczucia. O, ale tu się coś dzieje. Zróbmy
USG.
- No, widzi pan - mówię z tryumfem - a jednak .... A pan mówił, że dobrze!
- Bo dobrze - upiera się wypisując skierowanie.
- Chyba
dla pana, bo inaczej nie miałby pan pracy - sama podsuwam jedyne sensowne rozwiązanie.
- Widzi pani - chociażby z tego powodu.
| |