2008-04-07 15:48:10 GIRKA Leżę już w łóżku dwa tygodnie. Wstaję tylko tam i z powrotem, kuśtykam, czym rozbawiam domowników. Albo osiągam pion do obiadu. Jak rano uda mi się
nie spojrzeć przez okno, szlag trafia mnie dopiero wieczorem. Jak się nie uda, trafia mnie natychmiast. 23 godziny na dobę trzymam girę powyżej
poziomu tkanki mózgowej. Na zewnątrz benzyna i tak drożeje a Carrefour trzyma ceny nabiału podwyższając i tak już złodziejskie marże. Niedługo Tanie
Linie Kolejowe będą wozić ludzi wschodu po masło, do Wielkopolski, tam, gdzie taniej. Więc może nie ma po co wychodzić? Nie ma czego żałować? Może
jednak mniej pesymistycznie, i niechby sobie kupić pompkę i się podpompować? Albo zajrzeć do chińskiego sklepu, i ukarać ich zakupem produktu
polskiego rzemieślnika? A propos, widział ktoś Wyborową z Chin? Ja nie. Pilch pewnie też jeszcze nie widział, bo zaraz by napisał. Za kilka dni jednak
wrócę do życia. Przemieszczę się po klatce schodowej, za drzwiami dobędę roweru, a potem... Potem nie wiem. Bo ja i tak jestem chory. Kiedy pozostaję
odczepiony od roweru zachodzą we mnie zmiany, mogę łgać, kombinować, sto razy sprawdzam przebieg licznika, wychodzę do sklepu po bułki i olej, a
przynoszę chleb, WD-40, daktyle i Isostar. Bo gdybym miłości nie miał, byłbym niczym...
|  |