2009-06-11 09:07:16 PYK! PYK! PYK! Ostatnio dziadek mnie zaskoczył. Na rodzinnym przyjęciu komunijnym, gdzie musiał się pocić przy obiedzie, bez kropli alkoholu, ale w przemiłym
towarzystwie, udzielił takiej oto odpowiedzi na zadane pytanie z sali: " - No, słyszałem legendy o twoim destylacie. Robisz jeszcze?" - Nie, nie robię
już. Czasem dla rodziny się zdarzy, ale rzadko. - A to skromniś! I jaki oddany rodzinie! Kurczę, czyżby niektórych ziomków podejrzewał o współpracę z
organami? Ten wciąż nieuchwytny i nietuzinkowy treser drożdży, aktywny bojownik o swobody obywatelskie w zakresie dostępu ogółu społeczeństwa do
technologii rektyfikacji i zasobów ryb w rzekach, człowiek, który po "literku" mówi, żeby jaj nie robić i wreszcie się czegoś napić; on mówi, że
"czasem dla rodziny"! No to albo mu ta rodzina pęcznieje na tych samych drożdżach i przetrzymywana jest w piwnicy, albo ja czegoś nie wiem. A może on
obawiał się, że lokal był na podsłuchu? Diabli przecież wiedzą co tam teraz siedzi w tych klimatyzacjach oprócz śmigiełek do nawiewu. Tak więc może
miał rację zachowując elementarne reguły konspiry. Właśnie, ledwie minęła rocznica 4 czerwca i świeżo odhibernowany duch tamtych czasów mógł go
skłonić do zaprezentowania takiej postawy. Konsekwentny gość - komuna padła, a on wciąż w opozycji, wciąż okoniem wobec nieżyciowych regulacji
prawnych naszego Państwa. Zawsze gotowy do walki, z baterią granatów uśpionych na piwnicznych półkach, do których wystarczy włożyć po kawałku
nasączonej szmatki i podpalić, by znów ruszyć na czołgi... Matko, że też ja wcześniej się nie domyśliłem! Bohater! Dziadku, żyj nam sto lat! I niech
ci pyka!
| |