2009-05-30 19:38:05 ABY DO METY! Właśnie wróciłem z Nałęczowa, gdzie jutro będziemy wraz z bratem Sławomirem brać udział w zawodach. On w gronie dziennikarzy, a ja w towarzystwie
podobnych sobie dewiantów. Błoto na trasie okrutne, ślisko wyjątkowo, bowiem lessowa glina to w zasadzie bardziej zaprawa klejowa niż zwykła ziemia.
Przyczepia się do kół i zostaje na długo, niemiłosiernie utrudniając jazdę. Nie jest przyjemnie wieźć tę przyczepioną kupę kitu do mety, co i raz
tracąc równowagę. Deszcz niestety pada cały czas, z małymi przerwami, będzie więc jutro jeszcze gorzej. Zastanawiam się, czy nie lepiej w takim razie
byłoby wziąć po prostu samo koło, z chipem mierzącym czas, i nie przebiec się po trasie. Zawsze to lżej, niż dźwiganie całego roweru. A biec można bez
butów, na bosaka, bo gołe stopy są dobre na zjazdach i nie niszczą się skarpety. Zresztą tam będzie taka breja, że chyba i tak nikt nie odróżni
rowerowej ramy od zwykłego drąga, a zawodnika z Hondurasu od tego ze Skandynawii. Już widzę te dramatyczne pomyłki na mecie, kiedy wierne żony
oczekujące swych dzielnych mężów mylą się, i odchodzą z nieswoimi małżonkami; ci zaś z kolei, niczego nieświadomi ze zmęczenia, oślepieni błotem i
czystością tych kobiet, odchodzą z nimi do miejscowego SPA, gdzie dopiero w fazie wzajemnego szorowania pleców odkrywają swą tragiczną pomyłkę, lecz
jest już za późno, bo one już teraz mają zamknięte i wilgotne oczy, i już tylko oczekują, już tylko pragną, by ten dzielny rycerz po błotnym boju
zechciał się wreszcie zająć jakimś konkretnym elementem życia! A on przecież styrany jak koń po Wielkiej Pardubickiej, nie w głowie mu figle, i to
obojętnie w jakiej konfiguracji. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Pozostaję jednakowoż w nadziei, że podobne zajścia pozostaną w sferze czysto
hipotetycznej, i uda się wszystkim uczestnikom wyścigu szczęśliwie dotrzeć do mety, a za nią spotkać swoją ukochaną bez śladów brudnej łapy odbitej na
jej pośladku przez szybszego współzawodnika. Oby, bo mimo zmęczenia dorwałbym takiego i nadgryzł boleśnie tchawicę, wcześniej defektując mu
przerzutki. Hipotetycznie oczywiście!
| |