2009-05-28 09:12:47 WYŚCIG o Mistrzostwo Polski Dziennikarzy w MTB zbliża sie wielkimi krokami. Już tylko trzy dni zostały na pracę. Trener Przemysław ułożył dla mnie plan
zajęć, ale w tym momencie, gdy do zakończenia planu pozostał mi jeden interwałowy trening, czuję w nogach watę. Pojawia się napięcie przedstartowe.
Zaczynam obawiać się czy wytrzymam tempo. A co jeśli będę miał upadek? Awarię? Kurde, nerwów jest coraz więcej. Ten zawodowy sport to musi być żaden
relaks. W co ja sie wpakowałem? Jeździłem sobie po górach, dolinach... czasami nawet szybko... no i co? Co mi strzeliło do łba z tym wyścigiem? Mało
to się człowiek w życiu naściga! I jeszcze w pracy jeden taki cięgle wali w moją psychikę. Wciąż stara się naruszyć moje (i tak nikłe) poczucie
wartości i godności. Jak mam w tych warunkach zostać mistrzem Polski? Jest jednak miejsce, w którym wyścig i praca, mój kochany prześladowca i ja, i
dzieci moje, i Wy, i Mama z Tatą, zmarli Dziadkowie, świat cały... wszystko... i cisza... i najczystsza energia... niewypowiedziane i najbardziej
konkretne... przed Nim i w Nim. Dlatego codziennie JESTEM!
| |