OCENA: 4.8 MóJ KawAłeK nIEba  
  Kategorie:  MóJ KawAłeK nIEba |

2009-05-25 00:49:01
o dzbanku i mglistym poranku..

Dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie…Podobno…taaa…najgorzej, kiedy nagle przewraca się cały ‘kargulowy’ płot z suszącymi się dzbanami i wtedy na łeb, na szyję oraz inne biedne członki sypią się ceramiczne naczynia…

Właśnie zeszły tydzień był takim czasem sypiących się garnków, to niby nic wielkiego, bo przecież przedmioty mają to do siebie, że się psują, że odmawiają posłuszeństwa, wymawiają się bólem głowy, upierają się jak osły..i takie tam..ALE..dlaczego od razu sypie się kilka rzeczy jednocześnie? Ktoś może mi to wytłumaczyć? Prawo serii? Wariująca pogoda? Fochy? I kiedy Kasia zostaje postawiona przed faktem buczących lodówek, stukającego samochodu, milczącego Internetu i telefonu, który dzwoni wtedy kiedy nie trzeba..Drobiazgi, pierdoły, ale coś w środku krzyczy, coś się buntuje, więc rzucam wszystko w ch...chaotyczny kąt i wtedy, nagle…zaczynam widzieć przez mgłę…i tak było w czwartek, ale zanim po omacku doszłam do komputera, oto nastała niedziela ;) dlatego dopiero dziś mogę to z siebie wyrzucić:- )

Wszystko zaczęło się od braku czasu, pośpiech to najgorszy doradca świata! Paskudna z niego mąciwoda, mówię Wam! I tak kiedy doszłam do etapu – zakładania soczewek kontaktowych – z pierwszą poszło jak po maśle, za to po drugiej…ujrzałam, właściwie to nic nie ujrzałam, bo poczułam się jak dziecko we mgle. Szaro-buro-i-nijako. Mgła zalała łazienkę. Raz, dwa, pięć, dwadzieścia….take it easy, don’t panic…

To na pewno wina soczewki, może zabrudzona…może zmęczona? Może przesilenie wiosenne ją dopadło?

Wykąpałam biedaczkę i znowu założyłam…

I znowu, natentychmiast pojawiłam się w grey-roomie.

Moja cierpliwość pozwoliła mi na jeszcze kilkakrotne jej umycie, oglądanie jej z czterech stron świata, na kilka delikatnych inwektywny, telefon do przyjaciela? Znaczy do okulisty? Na szczęście ręka powstrzymała się od tego połączenia – to byłby samobój pierwszej klasy! Szaro wszędzie, głucho wszędzie – co to będzie…co to będzie.. Po 10 minutach Cierpliwość dostała obuchem w łepek, przeprosiłam ją szybko za ten ruch, ale nie miałam wyjścia! Soczewki w pudełko, okulary na nos, masz Ci los! Lewe oko gotowe, prawe…prawe…prawe…gdzie jest soczewka z prawego? Ekhm , prawe puste…znaczy na lewym były 2, słownie: d w i e …ładne, równiutkie, czyściutkie. Nie przyznam się ile dioptrii się tam wpakowało… Stąd to małe "zamieszanko", taka solidna pobudka, przed pójściem do ogródka…



Zdecydowanie wolę kolor zielony…W samochodzie nadal stuka, lodówka na L-4, internet poznański się obraził…temperatura się waha, ciśnienie jak zwykle skacząco-skrzypiące…





  Komentarze (0)   |   Oceń (4.8)   |   Skomentuj  


Komentarze czytelników:


autor: k.to

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Maj 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
MóJ KawAłeK nIEba

najnowsze wpisy

    błyski z dyski
    o Tobie..
    * * *
    przepis na szczęście
    auto-mani(a)ek..mańka..
    w ciszy....
    rozgrzewka
    Rajdowe stuk..puk..
    o dzbanku i mglistym poranku..
    FujArki i inne stworzenia