2009-05-19 21:18:35 Żaglówki widmo Chcąc utrzeć nosa wartownikowi na obozie żeglarskim, który zamiast pilnować stadła, bawił się w najlepsze w pobliskiej knajpce, postanowiłyśmy wespół
w zespół z koleżanką, odcumować żaglówki i pozwolić im płynąć w siną dal.
Tak, jak kiedyś Niemcy uwalniali krasnale z ogrodów, tak my,
postanowiłyśmy dać wolność Omegom.
Sami przyznacie, że pomysł był przedni! Raźno zabrałyśmy się więc do roboty, rozglądając się wokół, czy
nie ma świadków naszego "wybryku".
Niestety, podniecone pomysłem i skupione na wykonywaniu dzieła zniszczenia, straciłyśmy czujność i
zostałyśmy przyłapane in flagranti.
Kiedy już jakieś dziesięć Omeg żeglowało sobie w ciemną noc, jak duch ujawnił się komandor i ze stoickim
spokojem kazał nam ten bałagan posprzątać.
Super :/ A miała być taka fajna zabawa. Ech!
W tym momencie, ujrzałyśmy wracającą z
knajpy ekipę żeglarzy, w tym "naszego" wartownika.
- Szybko! Ktoś nam Omegi pospuszczał!! wołałyśmy do nich, szaleńczo machając rękami, żeby
nadać wypowiedzi więcej ekspresji.
Bez zbędnych tłumaczeń towarzystwo zaangażowało się do łapania niesfornego sprzętu.
Same w tym
czasie robiłyśmy mnóstwo szumu, żeby zdarzenie wyglądało jak najbadziej autentycznie. Uff. Udało się. Nikt się nie dowiedział prawdy i nikt nas nie
utopił :)
Czego dowodem jestem ja, pisząc ten oto tekst.
| |