2009-05-18 13:57:26 Z przytupem Było klasycznie, rockowo, kabaretowo, teraz będzie ludowo. Hej!
Znacie "Kolorowe Nutki"? Jak macie w domu przedszkolaki, to znacie (albo i
nie).
Ja poznałam dziś w Auli Uniwersyteckiej. I powiem Wam, że bardziej interesowało mnie to, co na widowni, niż na scenie i vice versa. To
znaczy, widownię też bardziej interesowała ona sama.
Przy Krakowiakach było jeszcze dość nudno. Mam na myśli poczynania obiektu moich
obserwacji.
Przy drugim numerze, prezentującym dawne zabawy z okolic Środy Wielkopolskiej, powoli następowało poruszenie, a wraz z ich
intensywnością, niewybredne komentarze, typu:
"o nieeeee, jeszczeeeee?", "jeszcze, łeeeee", "o, koniec już? koniec?!" "ale to głupie"
:/
Kujawiaki też nie zdobyły sobie większego uznania. Poznałam to po komentarzach mojej małej towarzyszki, która zaproponowała:
- Ej, jak
nie chcesz słuchać, to się połóż. I sama uwaliwszy się w całej głębokości fotela, pokazała swoją głęboką niechęć do twórczości
ludowej.
Chłopców ten występ zainteresował nieco bardziej, a to ze względu na stroje w barwach czerwono - niebieskich, które obudziły w nich
oczywiste skojarzenia.
- Zobacz - mówi jeden do drugiego - same Supermeny. Też sobie zrobimy takie stroje.
- Ale ten jeden to jakiś mały
:(
- No, ale tamten olbrzymi!
- Ja nie klaszczę - zbuntowała się dziewczynka, której występ Supermenów nijak nie poruszył.
Za to
reszta widowni poruszała się coraz dynamiczniej, nie bacząc na strogie spojrzenia swoich opiekunek.
Dzieci prezentowały uzębienie lub jego
brak w potężnym ziewaniu, dłubały namiętnie w nosie, bawiły się w papier/ nożyczki/ kamień, klaskały z impetem waląc się otwartą dłonią w czoło,
....
Przy poodpustowej muzie z okolic Kalisza, usłyszałam zniecierpliwione: "chustkę, bo mam kozę!" i "słyszałaś? Ktoś zrobił
chrrrrr".
Dzieci coraz bardziej pogrążały się w swoim żywiołowym świecie i nie zrobiły na nich wrażenia nawet słowa piosenki:
"zostaw
chłopaku, boś jeszcze młody
weź moją siostrę, też pięknej urody"
czy coś równie bezsensownego :)
Góralskie przytupy wyzwoliły w moich
towarzyszach z tyłu pokłady, głęboko ukrywanej do tej pory, energii i przesunęli mnie razem z fotelem o pół metra do przodu.
Na szczęście dla
wszystkich był to już KONIEC :) Panie przetrwały, dzieci nie rozniosły Auli. Następne spotkanie za pół roku. Uff!
| |