Podczas jazdy samochodem, dzieciaki zaczęły mi za bardzo fikać. Ponieważ prośby nie skutkowały, zaczęła się SZANSA, czyli wstęp do groźby.
Mówię:
liczę do trzech i ma być spokój i zaczynam:
- raaaaz ...., dwaaa ....., trzyyyy (w zależności od stopnia wkurzenia, skracam samogłoski i przerwy
między liczbami)
- 4,5,6,7,8,9,10. Szukam! - usłyszałam z tyłu