2009-05-15 10:23:24 Trochę o tym, że nie będę majową miss pedikiuru Daję znak życia, bo krąży plotka, że w parapetowej walce z biurkiem - w ostatniej chwili, gdy na szali górą byłam ja - truchło cisnęło się resztką
sił i nim wypadło oknem, podstępnie chwyciło mnie drzazgą za nogawkę i pociągnęło w czarną czeluść…
No więc nie.
Nic tych rzeczy.
Mało tego. Biurko ma się wyśmienicie i z kąta sali groźnie łypie na mnie okiem.
nie śmiem go tknąć.
Zatem zastój i nuda.
Nuda też na
ulicach.
Naprawdę już się przyzwyczaiłam i nie wzruszają mnie panie w sandałkach i japonkach. Stoimy sobie zgodnie na przystanku rano „tacy
sami, a ściana (dzianiny) między nami”. Ale ja już wiem - one po prostu każdego ranka wyraźnie widzą letnie ciepło. Ewidentnie. To, co mi za
horyzontem ledwie się majaczy, u nich stoi tuż pod oknem rozbuchane z nosem przylepionym do szyby. To są wizjonerki i gdzież mi tam do nich, mnie
krótkowidzowi – zmarzluchowi, który zza swej firanki jest zdolny dostrzec ino tego nudziarza Celsjusza; tego, co to stale bezradnie rozkłada
ręce, bo niestety mała, ale dziś znów mam tylko piątaka i ciesz się, że to nie manko.
Straszna łajza z niego!
Ale za to
- ładne
okulary!
- dzięki.
- gdzie kupiłaś?
- w Orient Ekspress.
- ?!
:)))) Ano!
… tam w przedziale starej zbrodni z raną
kłutą, urzęduje optyk Herkules Poirot i, bonjour! Mademoiselle, oui! Mademoiselle, snując z dumą swe CV, symetrycznie twarz oprawi Ci:)
Oui!!!
:))))
No-to-Paris:)
|  |