2009-05-06 10:18:48 Impreza na całego Wybrałam się wczoraj z dzieciakami na Festiwal Piosenki Przedszkolnej. Nie po to, żeby śpiewać, ma się rozumieć. Nawet tu bym się nie zakwalifikowała,
choć ponoć "śpiewać każdy może".
Normalnie, zabawa prawie jak w kabarecie. Na początku były, niestety, śliwki robaczywki, bo pierwszej
dziewczynce nie włączono mikrofonu i się biedna dziwiła, co tak cicho.
Drugiemu uczestnikowi w połowie piosenki skończył się podkład
muzyczny, ale był dzielny i dał rade. Zaśpiewał a capella, choć przez łzy.
Jeden z chłopców wszedł smutny na scenę, zaśpiewał wesołą
piosenkę, jakby to był marsz żałobyny, z tą samą miną odebrał nagrode, a przy odbieraniu nagrody głownej, był niemal przybity. Nawet drugi miś nie
poprawił mu humoru. Zapytany, czy się cieszy, bo wygląda, jakby bardzo :), odpowiedział zupełnie szczerze, że nie :D
Kolejna mała
uczestniczka zapytana o to, czy wie co nam zaśpiewa, odpowiedziała z rozbrajającą szczerością, że nie, wyzwalając spontaniczną salwę śmiechu.
Konferansjer jej podpowiedział, wiec zaśpiewała oczywiście pięknie.
Jeden z młodszych uczestników ułożył się wygodnie w kąciku sceny i
znudzony próbował spać. A za chwile wywołany do mikrofonu rozpłakał się ze strachu. Wszyskto skończyło się pomyślnie, bo jednak dał się namówić na
występ, choć pierwszą zwrotkę musiała zaśpiewać mama :) Właściwie, to ona też powinna zostać nagrodzona, bo to nie takie proste - wyjść i sobie, tak,
po prostu zaśpiewać do mikrofonu, bez wcześniejszej terapii psychologicznej.
Podczas, gdy jury debatowało, na scenę weszły starsze solistki.
I z piosenki przedszkolnej zrobiła się dyskoteka. Dzieciaki, znużone długim siedzeniem, uwolniły pokład trzymanej na wodzy energii i ryszyły w
tany.
Było fajnie. Co tu dużo gadać.
| |