2009-05-05 14:11:22 impas - My do tego biurka.
- fajnie.
- to co mamy zrobić?
- Panowie, no to, o czym mowa była - trzeba je wynieść. To
biurko-sierota. Bezpańskie zupełnie. Zbędnie zajmuje nam tutaj miejsce. Dziurawi rajstopy, zahacza o spodnie i brzydko wygląda to biurko zadziorne,
plując drzazgami z dziur po szufladach. Jednym zwartym słowem bardzo nam ZAWADZA.
- acha. Ale jak je wynieść? No i ciekawe czy w drzwiach się
mieści? No i ile waży? Czy tyle, co piasek z nadbałtyckiej plaży? I co z tą teczką na jego blacie? I co z tą muchą, co właśnie przysiadła, czy nie ma
ci ona zbyt dużo sadła? Hm hm… no nie wiemy, proszę panią, myśmy myśleli, że sprawa będzie prosta, a pani, proszę panią, ciężki ambaras zwala z
rana na nas.
I myślą panowie,
po głowie się drapią,
ale za biurko nijak się nie łapią.
- no dalej panowie, przecież
wszystko uzgodnione, ja was bardzo proszę, muszę mieć tu pusto w samo południe. W samo południe ma być czysto i schludnie. Weźcie to biurko -
poddajcie kremacji; weźcie - podajcie kornikom do kolacji; weźcie gdziekolwiek - mnie to nie obchodzi. Wynieście je precz i skończcie w głowę
zachodzić.
- Co trzeba, to my dobrze wiemy. Przyjdziem więc jutro, jak plan dopracujemy.
I mili panowie z działu technicznego
poszli se w długą, nie tykając niczego
- Kelner! puszkę szpinaku! Raz poproszę!
Jak się przemogę i w ustach ją zmielę,
sama przez okno biurko wypierdzi.lę.
Jak słowo daję.
cześć
| |