2009-05-03 21:15:24 AUTOPOLKI szaleją Oczywiscie wejsciowke dostalam od Merkurego, wiec zanim pojechalam, juz bylam szczesliwa. Szostym zmyslem wyczuwalam, ze to bedzie fantastyczny dzien
i nie pomylilam sie ani troche :D
W dniu szkolenia padal deszcz, a mnie to ucieszylo podwojnie, bo po pierwsze nie musialam w taki dzien
siedziec w domu z marudnymi dziecmi (wiadomo przeciez, ze w czasie deszczu dzieci sie nudza:), a po drugie, bo warunki beda naturalnie utrudnione, a
mamy przeciez szkolic jazde w utrudnionych warunkach.
I tak, z piesnia w sercu pojechalam na szkolenie.
Juz od drzwi witali nas
usmiechnieci organizatorzy z poczestunkiem: kolorowo zastawionym bufetem, mniam mniam.
Po orgaznizacyjnym bla bla bla, podzielilysmy sie na
2 grupy i udalysmy sie do swoich instruktorow. Oczywiscie, kazda swoim samochodem. Porozumiewalismy sie glownie przez krotkofalowki. A wraz ze zmiana
stacji treningowej, sluzyla nam coraz czesciej nie tylko do sluchania instruktora, ale rowniez do "mobilizowania" kolezanek. Panie, bowiem dosc szybko
sie zintegrowaly i bylo zabawnie.
Obalilysmy np. teorie, ze droga hamowania w butach na szpilkach jest duzo dluzsza (ale o tym sza, bo na
szpilkach jezdzily weteranki, ktore maja juz taka wprawe, ze bez wzgledu na obcach, hamuja tak samo, a nawet lepiej).
Dowiedzialam sie (a
dalabym sobie rece obie uciac, ze tego nie robie), ze nie wolno krzyzowac rak na kierownicy w czasie manewrow. Proste, co nie? Nie krzyzowac, kazdy to
wie, tere - fere.
I tak, jak juz przecwiczylysmy zakrety po osemce, slalomy i droge hamowania z ABSem na sliskiej nawierzchni, pojechalysmy
na najlepsze!
Ostatnie dwie stacje wzbudzily w paniach duzo entuzjazmu, zwlaszcza jazda na trailerach :D Ale zanim to, najpierw probowalysmy
wprowadzic swoje auta w poslizg na macie poslizgowej i wyprowadzic z tegoz poslizgu.
Musze powiedziec, ze dostarczylo mi to sporo radosci i
mimo, ze bylo tego, jak dla mnie za malo, to teraz czuje sie bezpieczniej na wirazach. Panie jezdzily dosc zachowawczo i staraly sie w poslizg nie
wpadac, co dobrze swiadczy, o naszej babskiej jezdzie - BEZPIECZNEJ! Ale bardzo fajnie sluchalo sie wtedy instruktora, bo jak ktoras z nas jechala, to
reszta slyszala przez krotkofalowki, komentarze naszego milego pana Andrzeja. Czulam sie jak na jakichs wyscigach. Bylo swietnie, a teraz trailery
czyli opanowanie nadsterownosci!
Tym razem jezdzilysmy na firmowym samochodzie, ktorego tylne kola staly na podstawkach z kolkami. Wyrwalam
sie na ochotnika, zeby przejechac sie z instruktorem i potem reszta pan bardzo zalowala, ze sie tez nie pchala. Zabawa byla lepsza niz na wesolym
miasteczku. Samochod jechal sobie gdzie chcial, a naszym zadaniem bylo opanowanie "zadu". Uczucie bardzo zabawne, cos jak jazda na samochodzikach w
wesolym miasteczku - one tez jada gdzie chca :D
Po rundce z instruktorem za kierownice, zostalam oddelegowana do pierwszej jazdy (jako ta
"doswiadczona", cha cha). Jeszcze dobrze nie ruszylam, a juz zaczelam krecic baczki. Juhu! I w lewo i w prawo. Ja sobie, samochod sobie. I jakos mi to
wcale nie przeszkadzalo, taka fajna zabawa byla. A panie? Na szczescie byly wyrozumiale. Bawily sie PRAWIE tak dobrze jak ja, tylko na to patrzac
:)
Jak to w bajkach bywa i ta skonczyla sie dobrze, bo udalo mi sie poskromic bestie :) i przejechalam trase jak nalezy! Inne panie
oczywiscie tez. W naszej grupie byla pani, ktora przejechala trase najszybciej i dostala statuetke - kierownice i przezwisko Torpeda, o ile sie nie
myle. Mnie okreslano dwuznacznym mianem Bączka :]
I tak SIEDEM! godzin minelo jak z bicza strzelil. Bylo super, swietnie, ekstra,
fantastycznie! To byla taka dawka pozytywnej energii, ze smialam sie jeszcze przez dwa dni, a na mysl o trailerach usmiecham sie do dzis.
Na
koniec dostalysmy, certyfikaty DO NICZEGO NIE UPRAWNIAJACE :D i drobiazgi od organizatorow, m.in. ksiazke Sobieslawa Zasady "Szerokiej drogi"
Organizatorzy wyrazili nadzieje, ze teraz bedziemy czuly sie na drogach bezpieczniej i bedziemy jezdzic ostroznie i powoli. Nadzieja zostala
rozwiana tak szybko, jak zostala wypowiedziana, poniewaz zapewnilam, ze nieeeeeee, teraz to dopiero bedziemy pedzic, jak szalone, zwlaszcza na mokrych
zakretach :DD
I tym optymistycznym akcentem zakonczylismy spotkanie.
Polecam wszystkim paniom.
P.S. Na szkoleniu
poruszony byl temat przewozenia dzieci, naturalnie w fotelikach. Ja ze swojej strony moge polecic edukacyjne ksiazeczki dla dzieci z serii "Kocie
podroze male i duze". Kiedys byly do zdobycia w jednym z bankow, teraz nie wiem. Ale mysle, ze warto wyedukowac w tej kwestii wielu doroslych, bo to
co dzieciaki wyprawiaja w samochodach, ........
| |