2009-04-18 17:21:53 STRZAŁY Z DYSTANSU Spacerując po obiedzie z rodzinką i widząc dzieciaki kopiące piłkę, przypomniałem sobie mojego dawnego trenera, z czasów kiedy biegałem w klubie za
futbolówką. Facet posługiwał się ciętym językiem, na poczekaniu wymyślał jakieś aforyzmy, potrafił niesamowicie celnie kwitować nasze nieporadne
czasem zagrania. Kiedy w czasie jakiegoś sparingu jeden z naszych potężnym zamachem nie trafił w piłkę, lecz w piszczel kolegi, pan trener zawołał: -
Chłopcze, to jest bardzo dobre uderzenie! Ale przypominam, że gramy w piłkę! - Innym razem ćwiczyliśmy rzuty wolne z linii szesnastu metrów. Boisko
było strasznie nierówne. Czasem zdarzyło się przy kopnięciu zaryć butem w ziemię, wzbijając mały tuman kurzu. Trener wołał wtedy: - Kolego, zostaw to
biedne ślepe zwierzątko w spokoju! Dziś kopiemy w tę skórzaną kulkę! - A kiedy człowiek trochę się zakiwał i nie bardzo już wiedział w którym kierunku
jest czyja bramka, on w mig dostrzegał ten charakterystyczny chaos w oczach zawodnika i drwił: - Nie wiesz co zrobić? Weź sobie tę chorągiewkę z rogu
i zapieprzaj do matki, niech da parę złotych dla trenera, bo go na trzeźwo szlag zaraz trafi! - Miałem wówczas z szesnaście, siedemnaście lat, jego
teksty robiły więc na mnie spore wrażenie. Nikt nie chciał być tematem jego docinek. Teraz się śmieję, ale kiedy powiedział do mnie kiedyś, żebym się
choć raz tak zaangażował w mecz jak się angażuję w nocne trzymanie rąk pod kołdrą - nie, wtedy to mi stanowczo nie było do śmiechu. Zwłaszcza, że tych
rąk wcale tam nie trzymałem! Już prędzej spałem z popsutym misiem. Ale to naprawdę wszystko! Te wspomnienia uświadamiają mi zawsze, jak z czasem
nabieramy do siebie dystansu, jak tego dystansu potrzebujemy na co dzień. W pracy, w domu, wszędzie, gdzie podlegamy jakimś mniej lub bardziej
sprawiedliwym - ale zawsze przecież tylko subiektywnym - ocenom. Warto, i trzeba, dbać o swój wizerunek, ale nie za cenę konfliktu z tym, co nam
rzeczywiście w duszy gra - bo z tego będziemy się rozliczać - najpierw tylko przed sobą. Potem może być jednak trudniej...
| |