2009-03-30 15:59:30 Co się działo, gdy nie pisałem? Cudownie normalne życie. Jakieś cztery do pięciu razy rozstawałem się i wracałem. Myślałem o rzeczach ostatecznych, a w marketowym koszu przebierałem
w skarpetach. Pogryzł mnie pies. Ukruszył się ząb. Były cudowne barwy lata, potem jesieni i zimy. Wreszcie idzie wiosna. Wzrok zrobił się niespokojny,
co nie jest przyjęte z właściwym zrozumieniem przez żeńską część naszej wspólnoty. Koleżanki z pracy pięknieją z dnia na dzień, więc ostrzygłem łeb
prawie na łyso, by zminimalizować pokusę. Mam wrażenie, że w poszukiwaniach sensu nie posunąłem się ani trochę, choć taką miałem nadzieję usuwając się
w cień (na pustynię w cień? - jakoś to słabo wymyśliłem). Ale gdzie jest gorąco cień daje życie. Więc, chociaż może nie czuję tego, to... żyję
PEŁNIEJ. SPOKOJNIEJ. Nie boję się czasu. Nie urządzam pogrzebów klęsk minionych. Dawno już ich nie ma. Żyję TERAZ. PISZĘ. ODDYCHAM. KOCHAM. WALCZĘ ze
zmęczeniem i złością, a z rzeczy ekstremalnie trudnych zaliczyłem mecz Irlandia - Polska. W radiu kilka subtelnych komplementów od szefa. Już się
boję! Wracam na te strony. Wracam w te strony, mili, bom się stęsknił. Kolebałem się wszak baną z Babą Jagą, z Ażuczkiem wybraliśmy rower, a Kasia
przywiozła pierniczki. Romka podziwiam stale. Inspiruje mnie Jego konsekwencja i dystans. Wasza życzliwość dała mi siły na samotną włóczęgę. Teraz
moja kolej!!!
| |