2009-02-26 10:34:08 NA POST Na początku chciałbym wyjaśnić, że moje tak długie milczenie nie było spowodowane brakiem opłat abonamentowych, kryzysem walutowym, awarią komputera,
czy moim kolejnym wypadkiem. W grę nie wchodzi również lenistwo, roztargnienie, melancholia, hulaszczy tryb życia, depresja, ogólna niemoc. Cóż więc
stanęło mi na przeszkodzie? No właśnie, o to chodzi, że sam nie wiem. Nie, nie - jaki tam brak czasu?! Praca, sanki z dziećmi, łyżwy z dziećmi, rowery
i biegi przełajowe, narciarstwo mniej lub bardziej klasyczne, gitarowe amoki, spotkania z przyjaciółmi, uzdatnianie tego cholernego peceta, bo
kaszlał, wieszał się i rozsiewał podłe wirusy. Czy tak żyje człowiek nie mający czasu? Przyczynę więc pozostawiam jako nierozpoznaną i w końcu mało
istotną. Przez ten czas, oprócz prawdziwej zimy, nic szczególnego nie zaszło. I dobrze, bo rzecz nie polega przecież na nieustannej kumulacji doznań,
grożącej zakończeniem się skali, a na utrzymaniu się w pionie podczas porannego spojrzenia w lustro. Niby mało... Sypnąłem nieco popiołu na mój łeb
amplitudowego grzesznika, z nadzieją o jego skuteczniejszym działaniu od pyralginy. Cóż, na cud trzeba sobie jednak zapracować. Gromadzić wiadomości o
sobie samym, być na bieżąco ze sprawami swojego ducha i nie wciskać mu kitu. Naprawdę można nie wiedzieć o bardzo istotnych sprawach typu opcje,
kursy, walka o, walka z. Tak jak ci dwaj spotkani przeze mnie - na oko siedmioletni - chłopcy. Rzucali śnieżkami w ogarnięte już rozwojem starsze
koleżanki. Przebiegałem właśnie obok nich, kiedy usłyszałem jedną z dziewczyn kończącą zdanie słowami: -...a WACKA to ty może masz! - Chłopcy mocno
się zaperzyli. Byłem właśnie na wykroku podparty kontuzjowaną niedawno nogą i obawiałem się najgorszego. Jak nic będę musiał interweniować. Nie dość,
że jako ekspert, to jeszcze wychowawca. Albo odwrotnie. - A ty masz... ten... eee.... Matko, ta chwila trwała wieczność. Jakbym zawisł w powietrzu ze
swoimi wszystkimi dotychczasowymi kontuzjami i bólami. Walnie jej koleś taki tekst, że mi język z buta wyjdzie paszczą, i zawiśnie na klacie. -
...masz tam, yyy..., ten..., eee..., SAME WŁOSY! - Przygięło mnie w kolanie i zarzuciło z wrażenia. Genialne! Takiego stanu wiedzy o świecie człowiek
potrzebuje! Wszystko proste jak budowa cepa! Wystarczy spojrzeć prostym okiem i żyć, jak gdyby nigdy nic! Bo czy to właśnie nie wtedy, kiedy zaczynamy
dzielić włos na czworo, kiedy kradniemy sobie i innym czas na pierdoły giełdowe, znajdując tysiące usprawiedliwień na samozagładę; czy to właśnie nie
wtedy, kiedy mimo wszystko brniemy dalej, by odkryć, że jeszcze oprócz tych włosów jednak coś tam jest; czy to właśnie nie wtedy przychodzi na nas
klęska? Rany!, ja nie mogę! Dwadzieścia minut temu nawet o tym nie pomyślałem! Niech to licho! Ale sobie gwoździa zabiłem!
| |