2009-02-16 10:44:50 Walę Tynki, czyli... ... Darwin miał rację?
W weekend udowodniłem sobie, że Darwin miał rację sugerując, że przetrwają najlepiej przystosowani...
Ale od
początku...
Z samego rana wsiedliśmy do samochodu w celu udania sie do mojej OMC teściowej...
Bagatela 500 km...
Tak po jakiś 30 km
stwierdziłem, że ja to sie nawet troche cieszę że jadę do OMC "mamusi"...
I się zaczęło...
w Człuchowie rozbiłem samochód...
Swój i
tego co był przede mną...
Na szczęście (jak mi sie wówczas wydawało) dało sie jakoś jechać dalej...
Doturlaliśmy się "pod opieką" mojego brata
(któremu tez o mało co nie rozwaliłem kufra) do niego do domu, podreperowaliśmy pojazd (dostał nowe oczy), przespaliśmy się i w niedzielę w dalszą
drogę...
I co?
I 300 metrów przed "celem ostatecznym/" drugi raz (teraz już dokumentnie) rozbiliśmy naszego szmelcwagena...
Znaczy
natura sprzysięgła się przeciwko mnie...
Znaczy natura ma w zwyczaju eliminować osobniki działające wbrew "zasadom przetrwania"...
Znaczy
zboczone...
Bo jak inaczej sklasyfikować radość OMC zięcia z wyjazdu do OMC teściowej?
| |