2009-01-07 11:21:14 Dostałem "o-pe-er", czyli... ...psy szczekają, karawana idzie dalej
Do kąta mnie postawiono...
Błąd wytknięto...
Wskazano drogi poprawy...
Zarządano
samokrytyki...
I wszystko byłoby OK gdyby nie to, że "błędem" okazało się być to, że... rozmawiam z własną córką...
bo to "ROBI JEJ
WODĘ Z MÓZGU!"
bo dla niej, osmioletniej dziewczynki wybrano już, co będzie w dorosłym zyciu robiła...
A ja, no cham i łobuz jeden, mam
czelność mówić dziecku, że jej życie to jej życie i ona jest jego reżyserem...
i że to ona ma wybierac swoje życie, a rolą rodziny jest doradzać i
wspierać...
że najwazniejsze by w swym życiu starała się nikogo nie krzywdzić idąc WŁASNĄ DROGĄ...
I przez to moje gadanie wali się cała
misterna koncepcja...
Przyznam, zal mi się troche zrobiło...
A potem przypomniał mi sie Wiedźmin, gdy, wraz z innymi Wiedżminami uczył
Ciri walczyć...
"Uczymy ją miecza, bo czego mamy uczyć? Tylko to umiemy..."
Uczę ją podejmować własne decyzje, brać na siebie ich
konsekwencje, bo czego mam uczyć? Tylko to umiem...
Chciałbym by swoją drogę wybrała sama...
| |