2008-12-22 10:36:35 Na progu Dziś jestem w pracy tylko z portierem.
Sam na sam.
Portier jest na dole a ja do góry…
Wróć…
TO ZNACZY: portier siedzi w
portierni na parterze a ja na drugim piętrze w swej sali balowej na pincetsześset osób;-))))
Jest naprawdę fajnie, gdyż i albowiem mniemam,
że dziś nikt tu nie przyjdzie. I to mniemanie doprawdy wprawia mnie w świąteczny nastrój. Choć przyznaję, że z deszczem i temperaturą dodatnią te
ścielące się ulicami błyszczące ozdoby wyglądają jak kwiat przy kożuchu i pięść na nosie…
Dziwnie jest, nie?;-))) … jednak ten
śnieg …ech;-)
Ale co tam!
W weekend obejrzałam sobie zimę w telewizji.
W „Panu Wołodyjowskim” była.
Biała i
po kolana.
Pan Wołodyjowski też był, dzielny jak zawsze, i mdlejąca mimoza Krzysia była, i Zagłoba pił… ekhm… był, jak zawsze, i
Baśka niestrudzenie z czoła zdmuchiwała grzywkę, i rudy Nowicki-Ketling zmieniał dziwaczne nakrycia głowy, no i Azja (mój ci on, mój!:)) piękny i
mściwy, jak zwykle z sinymi rybami na piersi kłutymi - też był.
Filmu oczywiście nie obejrzałam do końca. A bo obrażona na Sienkiewicza jestem i
nigdy mu nie wybaczę, że przez niego dostałam dwóję. Mimo, że dzielnie przebrnęłam przez jego książkę. Tak, Proszę Państwa, za niewinność, za głupi
opis burzy ukryty „W pustyni i w puszczy” dostałam lufę…więc od tamtej pory Sienkiewicz tylko pobieżnie i nigdy do końca, niech tam
sobie w tym grobie nie myśli, że mnie wielce zajmują ekranizacje jego powieści. No Panie Henryku…!
No i tyle…
Jeszcze
obejrzałam dwa filmy romantyczno-świąteczne. Były doprawdy proste jak bułka z masłem i dosłowne jak słodycz z cukiernicy, ale całkowicie zaspokoiły me
potrzeby kulturalne;-))))
No przepraszam.
No i tyle
Ja jeszcze tylko jutro…
A Wy, co tam?!
Zwarci
gotowi
szczęśliwi
?
No oby
To pa
|  |