2008-12-17 11:22:37 LECH Przeczytałem osławioną już książkę IPN o naszym Lechu. Nie szukałem w niej sensacji, pamiętam przecież, że Lechu o pewnych rzeczach mówił sam i to
publicznie. Fakty są więc oczywiste i znane nie od dzisiaj. Natomiast przygnębiająca jest w tej książce historia jakimi sposobami i retorycznymi
chwytami posługiwali się ludzie odpowiedzialni za praworządność w Polsce, byle tylko udało się uciąć wszelkie dyskusje na ten temat. Kiedy czyta się
uzasadnienia wydane przez Sądy w rzeczonej sprawie (w w o l n e j już Polsce!), aż włos się jeży na głowie. Wybiórczość w doborze dokumentacji,
stronniczość we wsłuchiwaniu się w zeznania świadków. Tak jakby losy świata i pokoju w Ojczyźnie zależały od moralności pana Wałęsy! Zabrakło tylko
jednego magicznego słowa "przepraszam", by tej niewiarygodnej histerii obrońców czci nie wiadomo czyjej (bo chyba nie Autorytetu i Ostoi Mądrości)
można było uniknąć. Wciąż czekam na ten ludzki odruch, na dowód, że wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Po cóż komu ta maska nigdy
niepokonanego, komu ją ofiarować, czemu ona ma służyć? Pan Lech ma wspaniałą okazję dać nam wszystkim lekcję pokory, pokazać prawdziwą siłę człowieka
jaką jest prawda. Nie taka prawda z pieczątką przestraszonego i nierzetelnego Sądu RP o niewinności z powodu braku dowodów (które, tak przy okazji,
Lechu jako Prezydent, był łaskaw sobie "wypożyczać" i przy nich majstrować - co też jest wyjaśnione już dawno, a konsekwencji choćby za to nie poniósł
żadnych!). Cholernie szkoda mi tej legendy, która wciąż jest do naprawienia. Niech ten wielki człowiek stanie się w końcu mały. Wtedy naprawdę stanie
się Wielki! Serce boli, kiedy trzeba wspierać tę jego wciąż trwającą porażkę postacią np. Dalajlamy, kiedy słucha się, że ludzie wierzący w człowieka
- a nie w mity - są "moralnymi karłami". Pomieszanie z poplątaniem! Ale jestem spokojny. Nie oceniam i czekam...
| |