2008-11-23 18:28:28 Miss fryz ballada Na pieczarkę, na elfa, na pazia
i na Piasta Popiela, na bubę,
ciut podobny do wuja Kazia
miałam fryz – na własną
zgubę.
Lecz cóż, moda mnie pchnęła do tego,
by marzenie swe spełnić niegrzeczne,
mimo wieku nadzwyczaj młodego,
gdy żegnałam swe
zęby mleczne.
A jak doszło do tego? – ktoś spyta.
A najprościej, jak można - odpowiem.
Wywołała mi pewna kobita
wielki
ferment na głowie i w głowie.
Zaśpiewała „po zagranicznemu”,
układając czerwone usteczka.
Być jak ona – nie
wiedzieć czemu –
nagle stało się marzeniem dziecka.
Przyklejałam do telewizora
nos, aż trzeszczał kineskop przegrzany.
Tak
to jest, kiedy ma się idola,
to on zdaje się lepszy od mamy.
Po francusku śpiewanie mi nie szło,
zamieniałam się w
karykaturę,
Ale to, co mieć mogłam jak ona,
to równiutką, krąglutką fryzurę.
Nie znaczyły nic dwa warkocze,
dobrowolnie poszły na
ścięcie.
Czy efekty były urocze?
Świadczy o tym nawet jedno zdjęcie.
Leży na dnie ostatniej szuflady,
kto je widział, ten aż
nadto wie,
Jakie miewa zalety i wady
fascynacja Mirelle Mathieu.
| |