2008-11-22 21:40:02 A po pani to wcale nie widać... Nie wiem, skąd to się bierze, ale kiedy jestem w pracy - współczynnik jedzenia, które pochłaniam, znacznie wzrasta. Dlatego też codziennie wyruszam
solidnie zaopatrzona w kanapki (no, już nie tak solidnie przygotowane, ale mniejsza z tym).
Któregoś dnia jeden pan przypatrywał mi się z
uwagą w czasie pałaszowania przeze mnie KOLEJNEGO już śniadania. Nie wiedziałam, że jestem obiektem obserwacji...
Pan: A po pani to wcale nie
widać, że lubi sobie pani porządnie zjeść. [Pan był świadkiem zjadania przeze mnie pierwszego śniadania]
Ja: [kanapka stanęła mi w gardle i o mało
się nie zakrztusiłam] ...
Może i nie widać... Ale od tego czasu, gdy jem śniadanie - mam przed oczami tę scenę. A pan jak mnie widzi,
dziwnie się uśmiecha... Też mu się to przypomina? Ech...
Jestem żarłokiem, powiedzmy sobie to szczerze.
| |