OCENA: 4.98 Jazda!  
  Kategorie:  Jazda! |

2008-10-21 09:13:00
O tym co było jak mnie tutej nie było

No więc.
Na ten przykład - przeprowadzka.
Była w końcu.
Oczywiście po tym jak ją odwołali; po dwóch dniach; zaraz po tym jak ja się ponownie rozpakowałam i zainstalowałam; po tym właśnie znienacka przyszła jedna piąta, jedyna żeńska i zarazem najgorsza część, mego kierownictwa i powiedziała, że to dziś, przy okazji serdecznie zapytując, czy jam jest zwarta i gotowa.
Dzięki.

Słuchajcie, przeprowadzka to operacja nie na moje nerwy.
Nie mogłam na to patrzeć, ale niestety nikt mnie nie znieczulił i wszystko widziałam na żywca. Oj bolało, oj!! I nawet nadal pobolewa. Ale po kolei.

Panowie przyjechali ciężaróweczką. Uf. Odpoczęli. Zakasali rękawki. Zapytali „to co tam bierzemy?” po czym odpoczęli. Ponownie zakasali zemdlone spoczynkiem rękawki. I dawaj. Przenieśli stół, krzesełka i szafę. Odpoczęli. „Ja nie wiem jak ja ten dzień przeżyję” – mówi do mnie jeden z nich dzierżąc w dłoniach mały kartonik; nie doczekawszy się mego współczucia, poszedł spędzać swoje być może ostatnie chwile na tym łez padole, fingując pracę.

Słuchajcie, nigdy już nie powiem nic ślamazarnego o żółwiach, czy ślimakach.
Toż to pershingi.
Słowo moje na to macie.
Pamiętnej środy niemrawość, ociężałość i ciągnący się flegmatyzm całego bożego świata skumulowano w ciałach czterech panów kulających moje sprzęty biurowe. No ale… panowie wolno, bo wolno, acz w końcu dali radę i pierwszą przyczepę umeblowali. Wprawdzie ja - gdybym była silniejsza, daj boże - załadowałabym ją już sto razy sama, no ale… oni się nie ścigają, mają czasu jak lodu i nęka ich strach, że nie przeżyją tych przenosin… a’propos: czas na o d p o c z y n e k… Odpoczęli. Odjechali. A ja za nimi z buta, bo to kilkaset metrów dalej. Idę przenieść kwiatka, bo - obserwując załadunek przez okno - jego szanse na przeżycie w starciu z panami i ciężarówką oceniłam na mniej niż zero. No więc, biorę czule kwiatka pod pachę i tułamy się we dwoje ulicą i parkiem do nowego budynku…idziemy, zbliżamy się, i co widzimy? Ciężaróweczkę i przy niej panów, którzy… ODPOCZYWAJĄ i krzyczą do mnie, że „niepotrzebnie już pani przyszła. TO POTRWA.” Aha. No dobra. Postawiłam kwiatka na parapecie i idę z powrotem. Mijam odpoczywających panów i żałuję, że nie ma w pobliżu Popaya. A bo on jeden by mi wystarczył, on i szpinak, no ale … marynarza niet, zatem idę się uczyć cierpliwości od moich kartonów.

Siedząc na pudłach wypijam herbatę, wykonuję kilka telefonów, zjadam śniadanie, pakuję swój monitor, wypijam drugą herbatę, pakuję czajnik, idę do biura obok wydrukować 100 kopert – bo to, że nie mam stanowiska pracy nie znaczy, że nie mam spełniać nagłego widzimisie głuchego i ślepego szefa, tak?

I w końcu po 4 godzinach, alleluja, dzień dobry to my, dostaję od panów telefon, żeby przyjść na te nowe śmieci ZOBACZYĆ.
To dzielnie idę.
Panowie odpoczywają.
No i jak tam panowie? Aha, ale fajnie. Komody panowie włożyli na biurko, jedna na drugą. Ale fajnie panowie. Fajnie. Jacy fajni z was panowie, tacy zabawni, no naprawdę, i te kartony tak fantazyjnie w wieże poustawiane i te co po parapetach leżą, też fajnie. Cudownie. Ale…hola, hola…a gdzie moje szafy na akta, no panowie, jak ja mam się rozpakować, jak moich szaf nie ma, no halo panowie, to biurka nie kazaliście mi popychać, bo „za ciężkie dla pani, a zresztą i tak by pani nie dała rady” a szafy mam nosić? Jak to jest?
- Szafy to jutro, może… Bo my na dziś już skończyli…
- Ale na zegarze pierwsza minęła dopiero… halo… a to tylko trzy puste szafy. No panowie, nawet półki wyjęłam. Halo jest tu kto? Halo?!!!!

Poszli.
Chyba odpocząć.

Tak było.
I nie muszę chyba dodawać, że od tamtego momentu czas ani drgnął i do owego JUTRA ani myśli dojść. Dokumenty mam w kartonach poustawianych na wielkiej powierzchni, stepie szerokim, bo te kartony i ja mieścimy się w sali - sześć na piętnaście, co nam daje metraż fajnego mieszkanka. Temu kto wpadł na genialny pomysł, by tu urządzić sekretariat - gratuluję poczucia humoru i wyobraźni.
W każdym bądź razie - idę poskakać, bo przestrzeń trzeba jakoś zapełnić.
No choćby i ruchem.
Cześć


PS.:
trochę dużo tekstu wyszło,
bo długo nie pisałam.
Ale daliście radę, co?
:*

  Komentarze (2)   |   Oceń (4.98)   |   Skomentuj  


Komentarze czytelników:

BabaJaga Napisał:

Ej, ale serio? serio? nawet jak wyjdzie gniot?;-)) Tak naprawdę i serio serio - to ja DZIĘKUJĘ :-)
2008-10-23 09:22:22


KubaP Napisał:

Rewelacja! Jak zwykle... Weź no napisz jakąś książkę albo co. Kupię. Serio :)
2008-10-22 15:19:51



autor: BabaJaga

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Kwiecień 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30
Jazda!

najnowsze wpisy

    Esto es Africa,
    Sublimacja pachnie jak akacja
    and the winner is…
    Słodki (p)ozór
    Sweet Hormony
    Kapu, kap ...
    Anyway
    “why does my heart feel so bad?”
    deklinacja
    Tureckie kazanie