OCENA: 4.77 ECHO AZJI  
  Kategorie:  ECHO AZJI |

2008-10-13 10:07:59
TEMPELARIUSZE NAD WISŁĄ

To był piękny przerywnik w tygodniowym młynie. Wspaniała pogoda, piłkarze wygrali, Robert tym swoim "beemwickim" złomem wywalczył drugie miejsce, wszystko układało się zupełnie jakby nie "po Polsku". Tylko politycy utrzymali swój zwykły poziom i w świetnych humorach rezerwują sobie bilety lotnicze na ten sam samolot, te same miejsca i tę samą datę i godzinę. Pewnie chcą się na własnej skórze przekonać jak to jest, np. w Intercity, kiedy na jedną miejscówkę kasa sprzeda dwa bilety. My (rodzina B.) tymczasem upchaliśmy się w samochód i pojechaliśmy do Kazimierza pospacerować, pooddychać, powystawiać się na pokusy (dzieci inne, rodzice inne). Ja proponowałem wprawdzie inne miejsce, ale w mniej istotnych sprawach gorliwie spełniam oczekiwania małżonki. Poćwiczyliśmy więc sobie slalom chodnikowy, nawdychaliśmy dymu zapiekankowo-grillowego, przepłaciliśmy za jakąś lurę, poszukaliśmy winnych tego niefortunnego pomysłu (to jeden z jaśniejszych punktów tej wycieczki), wysłuchaliśmy przy stoliku (i wszyscy w promieniu pięćdziesięciu metrów) portretów psychologicznych pewnej Rebeki i Freda - lekarzy prowadzących wyjazdowe szkolenia. Fred okazał się inteligentną (ale jednak!) świnią, a Rebeka wykorzystywała pieniądze z grantu w sposób nie do końca klarowny. Dzieci na szczęście szybko wypiły czekoladę, można więc było umknąć z kawiarni zanim wzięli się za badanie wszystkich pacjentów wokół. Spacer w tłumie promenadą nad Wisłą okazał się walką o utrzymanie ze sobą kontaktu wzrokowego. Ponieważ - jak w typowej rodzinie - jesteśmy wzrostowo zróżnicowani, ja robiłem za latarnię a dzieci za pogubione w sztormie kutry. Żona nie robiła za nic i po prostu nieobecna dryfowała. Zabrałem ich w końcu stamtąd i zawiozłem nad maleńką rzeczkę płynącą pośród kolorowych teraz pagórków. Jeden krok w błocie sprawił im więcej radości, niż cała wiedza o tej świni Fredzie! Rozmawialiśmy jeszcze mniej niż w Kazimierzu, ale od razu pojawiły się uśmiechy. Jakby było trochę cieplej, to chyba wygrzebałbym zaraz jakąś norę w ziemi, ułożył kocyk, dzieci czymś zajął... To tylko tak hipotetycznie, bo bariera psychologiczna drugiej połowy jest czasem trudna do sforsowania nawet w bardziej komfortowych warunkach. Chodzi mi w każdym razie o oddanie poziomu zaistniałych pozytywnych wibracji, których próżno szukaliśmy w przyjaznym, zdawałoby się, miejscu. Pięknie kiedyś mówili, że: "Tam skarb twój, gdzie serce twoje".

  Komentarze (1)   |   Oceń (4.77)   |   Skomentuj  


Komentarze czytelników:

sbajew Napisał:

No, no!
2008-10-13 10:43:40



autor: ECHO AZJI

o mnie
kontakt
prawa autorskie

<<   Maj 2024   >>
pnwtsrczptsoni
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31
ECHO AZJI

najnowsze wpisy

    POSTNIE
    ZMĘCZENIE
    WIZYTA KSIĘDZA
    IDĘ GDZIEŚ...
    SPOSÓB NA MRÓZ
    TRZY STRZELIŁEM!
    SALUT!
    EGZAMIN KOMISYJNY
    POKONAĆ TRUDY
    ŚW. MIKOŁAJ