2008-10-07 10:16:06 Dzień ledwie zaczęty... a tu już dwa zdarzenia do przemyslenia skłaniające
Primo.
Stoję ci ja dziś na poczcie, za mną Pan w wieku, ze tak powiem,
wczesnieemerytalnym. Widzę jak z wielką ciekawością patrzy co też jest napisane na moich przesyłkach (dla mojej wygody są one odwrócone napisami do
góry, tak by podając list do okienka, Pani z poczty miała list położony prawidłowo, bez obracania).
Zerka, zerka, sapie (orgazm ma czy co?!),
widzę jak się "siłuje", by mózgiem odwrócić to, co widzi do góry nogami...
Odwracam przesyłkę i mówię do niego: "tak będzie Panu łatwiej, inne
może sobie Pan sam poobracać"...
Chciałem pomóc, a Pan... oburza się i twierdzi, że jestem beszczelny!
No i "bądź tu mądry i pisz
wiersze"...
Secundo.
Wracam z poczty. Spokojnie idę sobie chodnikiem i nagle pisk opon i darcie ryja jakiegoś "zrowerowanego" gówniarza,
któremu sie bardzo po chodniku spieszy, a ja śmiałem nie ustapić (oczu w d... nie mam) mu z drogi na chodniku i on musiał hamować...
Oj niech się
cieszy, że mu powietrza z opon nie upuściłem
(a co, mam prawo a nawet obowiązek uniemożliwić jazdę osobie zagrażającej innym)
Panie i
Panowie szczęśliwi posiadacze rowerów...
Ja doskonale wiem z jakim "obłędem w oczach" jeździ sie rowerem po polskich ulicach...
Ja doskonale
wiem, że polscy kierowcy w "katamaranach" traktują źle "jednoślady"...
Ja doskonale wiem, ze "jednośladowiec" moze sie na ulicy czuć
pariasem...
Ja nie mam nic przeciw temu, by rowerzysta jechał po chodniku jeśli nie ma obok ścieżki rowerowej. Nawet jeśli przepisy obligują go do
jazdy w tym miejscu po jezdni, bo dopuszczalna szybkość nie przekracza 50 km/h
Ale proszę, pamiętajcie, że chodnik jest dla pieszych, a
rowerzysta jest tam co najwyżej gościem...
I, że po chodniku sie JEŹDZI, a nie GNA!
| |