2008-10-06 08:47:29 Szła dzieweczka do laseczka Słuchajcie wiara, wiaruchna, no. Powiedzcie, że też tak czasem macie. Powiedzcie, że też Was to kiedyś spotkało. Powiedzcie, że się zdarza, że
dzwonicie do Pana Służbowego z pilnym zapytaniem o jego adres mailowy i on Wam (dzień dobry, ależ oczywiście!) ten adres mówi, ale Wy go nie
rozumiecie, bo ten adres zdyszany biegiem po zawiłym korytarzu Waszego ucha brzmi coś tak jak: szuszuszum@o2.pl, więc pytacie ponownie, halo, halo,
przepraszam-proszę, niedosłyszałam, jaki to adres? Slowly please.. I on Wam powtarza, że szszszszumum@o2.pl, no to przełykacie ślinę i że halo, halo,
jakieś zakłócenia na linii, czy mógłby pan przepraszam-proszę powtórzyć? I wówczas ponownie słyszycie to nienawistne szszszszszum@o2.pl, z lekka już
podenerwowane i wtedy, i wtedy… no wtedy to postanawiacie udać, że ZROZUMIELIŚCIE i zniechęceni, zmęczeni nadmierną koncentracją i wysiłkiem
słuchowym mówicie Panu Służbowemu, że aha… dobrze. Ekhm. Zanotowałam. Dziękuję. I odkładacie słuchawkę, i jest Wam głupio, i czujecie się jak na
opał porąbani.
Powiedzcie, że to się zdarza!!! No i to, że później, bo jednak ten mail jest pilny i radzić sobie trzeba, piszecie do Pana X
– domniemanego kolegi Pana Służbowego - z prośbą, by (pod żadnym pozorem nie powołując się na Was!!!) wydębił od niego ten przeklęty, szumiący
adres i by go Wam przesłał.
Powiedzcie TAK.
Tak, to się zdarza, nie?
Nie tylko mnie.
Ech…
Miłego dnia
a ja
gapa
| |