2008-09-23 12:52:59 Przypadek kliniczny Tak w ogóle to muszę lecieć, ale nie mogę się oprzeć, żeby go opisać…oj no
Od dwóch dni wagon „mojego” pociągu jest
zepsuty.
Nie, nie gnije…
jeszcze;-)
i miejsc siedzących nie zajęły robaki,
ale wagon niedomaga,
znaczy - bez prądu
jest;-))))
I od dwóch dni jeździ sobie taki ciemny i zimny.
Nikt do niego nie wsiada.
A on nic
uparcie jeździ,
wierząc, że w
tłumie czterech wagonów
nikt z pasażerów nie dojrzy symptomów choroby.
Taaaak…
No to ja mam taką twórczą propozycję -
bo może ktoś z PKP chadza po tych stronach -
by wagonik uleczyć.
Proponuję zdjąć ze składu i naprawić,
naprawić zawczasu,
bo
kto wie?
ciemnota i zimno następne wagony najdą
znienacka i nagle
jak wrześniowy śnieg góry.
HALO, HALO –
piszę teraz przez megafon, żeby było jasne;-) – WAGON TRZEBA NAPRAWIĆ!
Halo!
Ten drugi, licząc od czoła pociągu!
Trzeba go
naprawić!
...ba! naprawić…
…naprawić
naprawić…
…prawić…
…prawić…
…wić…
A Wy co tak siedzicie i lustrujecie daremnie
monitor? Co?!
Kto to widział tak siedzieć i się gapić, jak wagon jest do naprawienia?
Ale mi już!
No!
Raz,
raz!
Ha.
Dobra, dobra
Już spadam
cześć
| |