2008-09-19 14:19:31 pod kontrolą Nie lubię planować zakupów. Bo jeśli tylko założę sobie, że dnia tego i tego o bliżej nieokreślonej godzinie wybiorę się w 'jakimś'
kierunku..Uwierzcie, że w 98% przypadków niczego nie uda mi się kupić. Powaga! Po prostu nagle chowają się przede mną bluzki moich rozmiarów, sukienki
to już zupełnie przed czasem zostają poinformowane, że k.to na horyzoncie i mają zwiewać gdzie pieprz rośnie i takie tam...na temat zachowania spodni
to ja się wypowiadać publicznie nie będę..
I w takiej sytuacji człowiek chciałby spotkać na swojej drodze życzliwego sprzedawcę, który swoim
zrozumieniem sprawi, że nie zwariuję do reszty;-)) no właśnie! a tutaj masz babo placek! ale..o czym to ja miałam? jakaś taka rozkojarzona jestem..no
tak, o EKSPEDIENTCE
Boo..bo ja moi Mili, spotkałam taką panią, stanowisko OWE zajmującą, która postawi na nogi najbardziej niepewnego
klienta, spędzi z powiek resztki popołudniowej drzemki..a niskociśnieniowcom podniesie ciśnienie do takiego poziomu, że już tylko Narodowy Fundusz
Zdrowia może dobić.. po prostu kobieta ZE STALI! Mogłaby spokojnie zaciągnąć się do wojska, od razu wskoczyć na miejsce jakiegoś generała
..czy
cuś..
Przyznam się bez bicia, że ja należę do grupy niezdecydowanych..ale owa Pani, szybko moje rozterki zakupowe zamieniła w zdziwienie,
później w osłupienie, doprowadzając do osłabienia ogólnego,ale cóż ja biedna mogłam zrobić, kiedy ONA:
1.zdecydowanym,aczkolwiek głosem
chłodnym jak mijające poranki, pokazała GDZIE są spodnie DLA MNIE! oddzieliła teren przeznaczony jednym ruchem ręki oznajmując, że:
tylko tutaj i
nie dalej (bo proszę pani,tamto dla 'babć starych' -cytuję;-)
2.pilnowała mnie jak żandarm, kiedy weszłam do przymierzalni, pytając co 15
sekund CZY JUŻ???????
3.pouczyła,jak ODPOWIEDNIO zakładać rzecz na wieszak, krzywiąc się, że niestety ale 'PANIENKO,OOO TAAAK TO ROBIMY' (a
uwierzcie, że wieszaki w domu posiadam i sztukę wieszania nań ubrań zdobyłam już dawno)
4.chodziła za mną jak mój własny cień, który z obawy
przed nią schował się w jakiś ciemny kąt i nawet słówkiem nie pisnął w mojej obronie!
5.i znowu 'zademonstrowała' mi kto tam rządzi, kiedy
tylko zbliżyłam się do ciuchów dla 'dojrzałych kobiet';-)
6. a kiedy chciałam przymierzyć bluzkę koloru X, wyrwała mi ją z ręki(niestety-nie
przesadzam) stwierdzając, że przymierzać będę tę w kolorze Y..bo mogę pierwszą pobrudzić..( a ja naprawdę regularnie się myję! )
Normalnie..wysiadłam..nerwowo! Gdzie taka obsługa? Hmm...zapraszam w 'moje rejony'.. Jeśli ktoś ma problem z asertywnością,
nieśmiałością, może się spokojnie do TEJ PANI na kurs zapisać!
Ecchh..!
P.S. i oczywiście wyszłam z pustą torbą...biodegradowalną rzecz
jasna ;-)A po takich eskapadach,do lasu muszę uciekać, żeby równowagę złapać..
|  |