2008-09-18 09:36:34 Banały – na dzień wspaniały Czy jak wchodzicie do jakiegoś, dajmy na to, urzędu - żeby o coś zapytać, złożyć wniosek, podanie, czy coś tam innego - to zaglądacie pani siedzącej
za biurkiem do komputera? Bo u mnie, nagminnie, jak ktoś wchodzi, to słuchajcie, od razu mi się pcha przed monitor. No dobra. Nie jestem urzędem, no
ale halo, halo…. Co to za moda? Co to jest, że pytający mnie o byle-co gość widząc, że szukam odpowiedzi w komputerze, natychmiast wpycha mi
przed oczy swój łeb. Wodzi nosem po ekranie i jak w malignie mamroce: a gdzie to pani ma, a skąd to pani wie, a skąd to pani odczytuje?
No do
jasnej…, z gwiazd proszę pana, proszę mi stąd zmykać, raz, raz, ale mi już, no. Kiedyś naprawdę jednemu z drugim palnę z łokcia w potylicę albo
chociaż kichnę. Strasznie to mnie denerwuje. A najbardziej to, że jak mówię: „BARDZO proszę przejść TUTAJ” (i pokazuję paluchem
wskazującym TAM przed biurkiem), to oni nie przechodzą. No nie. Oj no! W ogóle się mnie nie słuchają. W ogóle.
Brak mi charyzmy. Jak słowo daję.
Brak mi srogiego wzroku, który nie cofnie się przed niczym i tonu głosu, który wszelkie sprzeciwy w proch po kątach roznosi. Ma ktoś ten towar na
zapleczu? Biorę od ręki.
No i skoro tak się już żalę, jak zwykle zresztą;-)), to napiszę jeszcze, że wczoraj dałam plik papierów do podpisu
i, no jakby to ująć… tam tego i do licha, dostałam z powrotem nie tylko z podpisem. Dokument był nomen omen dokumentnie ośliniony. No ja wiem,
że czasem trudno rozdzielić kartki, że trudno uchwycić pojedynczą stronę w suche na wiór palce dwa, no ale… przepraszam bardzo, to nie było ad
acta!, ja teraz mam to wysłać w świat szeroki. A jak do ludzi wydelegować coś takiego, takiego zaślinionego i pogniecionego, takiego wzorowo szefowi z
gardła wyjętego. Jak?
A na miły koniec dowód mojego geniuszu:
Wyłączyłam faks, wyłączyłam ksero, wyłączyłam drukarkę.
Włączyłam
grzejnik;-)))
I nic mnie nie obchodzi, bo poza tym to jeszcze
Mam ubranie na cebulę
Przestraszyłam panią Ulę
Pewnie zaraz
wszystkim powie
Co ja dzisiaj mam na sobie
Nie japonki, Nie bikini
Ani nawet suknię mini
To jest moda całkiem nowa
Taka
właśnie cebulowa
Niech się ze mnie śmieją!
Co mi tam!
Będę się nosiła
właśnie tak!
Hej.
PS.: Strawestowane
fasolki dla Was na drugie śniadanie.
Najedzcie misie;-))
smacznego
Pa.
|  |