2008-09-17 12:22:44 Nauczanie domowe... Gdybyż to było mozliwe za czasów mojej edukacji...
Ech... pewnie tak długo molestowałbym rodziców, aż przystaliby na to...
Wszystkiego,
co w moim mniemaniu wartościowe i co przydaje mi się dziś w życiu, nauczyłem się w domu...
W trakcie rozmów, zabaw i pracy z rodzicami, bratem,
dziadkami, kuzynostwem i rodzicami kuzynostwa...
Że były i złe chwile?
Były i to niemało, ale te dobre wielokroć przewyższały
złe...
Szkołę zarówno podstawową jak i średnią wspominam dziś z obrzydzeniem...
I to obrzydzenie wzrasta wprost proporcjonalnie do czasu
jaki mnie od tamtych lat dzieli...
Szkoła próbowała nauczyć mnie cwaniactwa życiowego, tysięcy nieprzydatnych rzeczy z "byciem dobrym - posłusznym
znaczy się - obywatelem" na czele...
Tak, tak...
Było i dobrze, ale co z tego jak tego "dobrego" budującego młodego człowieka było tak
niewiele?
Z kolegami i koleżankami z tamtych lat nie utrzymuję kontaktów...
No, może poza zdawkowym "cześć", gdy przypadkiem mijamy się
na ulicy...
I niech tak pozostanie...
To był zmaronowany czas...
| |