2008-09-06 17:24:39 WRZESIEŃ W AZJI Przez cztery dni byłem pozbawiony łącza internetowego. Burza uszkodziła serwer, moją kartę sieciową i coś tam jeszcze. I co? I stwierdzam, że da się
bez tego żyć! Niby wiedziałem, ale zawsze jakaś obawa w człowieku siedzi. A tymczasem zakończyłem malowanie pokoju. Zostałem nawet pochwalony.
Wprawdzie nie za efekt, tylko za wytrwałość - ale to zawsze coś! Początek roku szkolnego naniósł ze sobą do domu nieco dziecięcych stresów. Padały
fundamentalne pytania: z kim w ławce?, kto w tym sezonie robi za ofiarę?, ile zniesie pan od geografii?, po co tej matmy cholernej tyle?, ciekawe, czy
ojciec podniesie kieszonkowe?, kiedy wakacje? Życie w rodzinie to prawdziwy poligon, żadnych ślepaków, strzelamy z ostrej amunicji. Kilka szkolnych
tekstów próbowało mnie zestrzelić z malarskiego stołka, ale dzielnie osłaniałem się wałkiem. Moje prace wykończeniowe jednak się zakończyły, więc
teraz już nie wywinę się od kilku równie fundamentalnych odpowiedzi pod adresem dzieci. Wprawdzie jeszcze małżonka chce zakupić małą komódkę i nowy
stoliczek RTV, ale to już raczej nie wyprowadzi mnie z równowagi. W takich przypadkach zawsze sobie przypominam - "Przemuś, dusza! Resztę przekaż! I
trzymaj się pionu, durniu!". Wtedy wiem, żeby zwolnić. Nie bełkotać (jak powyżej!).
| |