2008-08-27 11:02:05 Na pół gwizdka Szefo: No to nareszcie panienka wróciła. Teraz w końcu zacznie się coś dziać, bo tak, to pustki były… wszyscy na urlopie. To działamy, działamy!
Fajno! Bardzo się cieszę.
A ja… „Zapomniałam twoje oczy,
Zapomniałam twoje usta,
…
No widzisz, no widzisz co
stało się z nami?
Snujemy się teraz innymi drogami.
Sam widzisz, sam widzisz, zmartwienie się wkradło,
Pod nogi nam prosto
upadło”
Oj tak… upadło i leży.
Po urlopie jestem strasznie chaotyczna. Do wszystkiego zabieram się od środka, albo od
końca, na opak i wspak … Niczego nie umiem skończyć; Stale tylko napoczynam. To tu coś nadgryzę, to tam, a potem to już znowu nie wiem czego się
ucapić.
A wczoraj ktoś w RM mówił, że po urlopie to 15 minut przed pracą winno starczyć na aklimatyzację. Mhm. Nie wiem, jak to ma się w
praktyce u Was, ale moje 15 minut nadal trwa;-) Ciągle jeszcze nie wpadłam w tryby. Choć, tak szczerze, ja nigdy nie jestem idealnie dopasowana do
pracy. Nie na moją miarę jest ci ona;-))) Zawsze coś odstaje. Czasem tylko uszy, czasem głowa…tak… ręka noga mózg na ścianie...;-)
No a poza etatem, to czytam w końcu „Shoguna” i wyrzucona poza lekturę jestem strasznie nerwowa, bo chcę czytać, czytać i
czytać… Wakarimasu ka? Ha, ha;-)))) Już niedługo zaprzestanę cucenia cherlawego angielskiego (to takie zwyczajne!;-))) i rozpocznę naukę
japońskiego; potem wyjadę na Honsiu, zdobędę Tokio i Fudżi i tyle będziecie mnie widzieć;-)))
Tak jest.
Sayonara
;-))
PS.: A do
szefa zaśpiewałam w myśli głosem Urszuli Sipińskiej. Ha, a co! ;-)
Miłego dnia
Pa.
|  |