2008-08-25 19:28:08 Boys, boys, boys...! Muszę przyznać, że z ciekawością czekałam na wczorajszy koncert Sopot Festival. Przede wszystkim ze względu na przeboje lat 80., które są w sposób
szczególny mi bliskie.
To, co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania.. Ograniczę się do krótkiego komentarza na temat każdego z
występujących:
Shakin Stevens - wyglądał, jakby wyszedł do sklepu i przypadkiem trafił na sopocką scenę; twarz gładka, ale ciało zdradza, że
to nie młodzieniec...
Sandra - piosenki odtworzone z taśmy, a piosenkarce nawet nie chciało się udawać, że śpiewa; wstyd!
Samantha
Fox - pani za wszelką cenę starała się nie odróżniać od gnących się wokół niej we wszystkie strony młodych tancerek i może dlatego wszystkie piosenki
śpiewane były z wysiłkiem i zadyszką?
Limahl - ufff... prawdziwe wytchnienie dla ucha; pełen profesjonalizm, a do tego bardzo dobry kontakt z
publicznością; zdecydowanie za szybko zeszli ze sceny;
Sabrina - wpadła zaśpiewać jedną piosenkę; to, co zaprezentowała trudno w jakikolwiek
sposób sklasyfikować; refreny śpiewane na żywo, reszta z płyty; ale tu chodziło chyba tylko o to, by pokazać, że po 20 latach też można powyginać się
w tę i tamtą stronę. Czy panom się podobało?
Kim Wilde - oj, słabo, słabo... cierpiałam razem z nią; miała już dość zanim zaczęła... i to się
czuło;
Modern Talking - występ udany; publiczność porwana do śpiewania i tańczenia; wokal i muzyka na żywo, co akurat nie jest taką
oczywistością w przypadku tego zespołu.
Wniosek jest jeden i dla mnie - jako przedstawicielki płci kobiecej - smutny. Panowie górą. Ech...:x
| |