2008-08-25 08:08:51 „Libertator” Ha. Steven Seagal miotał się w ogniu w miniony piątek… miotał się i motał… O-ho-ho-ho;-)))) No ja wiem, że to stary film, ale ja jestem
młoda;-) i dopiero teraz go widziałam po raz pierwszy.
Gdybyście jeszcze nie wiedzieli:
Steven w roli kucharza dla niespodziewanych
i niechcianych gości sprawnie upichci bombę ze wszystkiego, wszystko się nada! Skomponuje ją ze skarpety, z mikrofali, a nawet z prezerwatywy. Nic się
nie zmarnuje!
Steven bardzo szybko i łatwo adaptuje się do atakujących go warunków; im bardziej są one niebezpieczne – tym jego
aklimatyzacja szybsza. I tak: Steven w jednej sekundzie jest okrętowym kuchcikiem karnie zamkniętym w chłodni za kiepską wyżerkę, a w drugiej już
komandosem, który zabija wroga z zimną krwią i nie traci jej w obliczu nagiego biustu wyskakującego z tortu.
A to jeszcze nie wszystko.
Steven, o ho ho ho!, wykiwa, ogłuszy i wykpi barrrrrdzo złego Tommego Lee Jonesa, by na koniec postawić kropkę nożem na czubku jego głowy.
Ha, co jeszcze? Z ust nieustannie kapią mu rozkazy sprzeciwu nie znoszące. Zimne oczy się złowrogo mrużą, z każdego gestu charyzma wyziera,
wyprostowane dłonie machają przed wrogimi nosami, a zwinięte w pięści - wrogie nosy rozkwaszają… No i Steven, nie kiwając palcem, z piszczącej i
przewrażliwionej aktoreczki potrafi zrobić nie tylko żołnierza, ale i swoją kobietę, którą w finale cmoka w usta pieczętując bezpieczeństwo okrętu,
USA i pana prezydenta …
O, ho ho!
Tak jest. Dokonał tego. Bez sławetnej kitusi z tyłu głowy, ale za to jak zwykle z twarzą do
czysta wypraną z emocji.
Dajecie wiarę?
;-)
PS.:
Widziałam też skrawki z Sopotu… wszystkie co do jednego tak smutne, że
żal mi serce ściska do tej pory…oj;-)
SzymonMajewski: Zostańcie z nami!!! Po przerwie dalsza część koncertu, w którym wystąpią Samanta
Fox i Sabrina…
BabaJaga: Jak to Sabrina?!! A ta, co teraz skończyła śpiewać to niby kto?
Bilbo:
Sandra.
Taaaaak.;-)))) Cudnie jest, co nie?;-))))
Miłego dnia.
Pa.
|  |