2008-08-21 09:07:41 Kac No i stało się, do-kroćset-fur-beczek;-), jestem w pracy.
Pierwszy dzień po urlopie. Oj…
W kolejce powitalnej od progu
kolejno stali: portier z pękiem kluczy, biuro z zaduchem, pustynne doniczki z jesienią w pełni i biurko z warstwą kurzu i grubą wypchaną teczką
(jedyną znaną mi kobietą, która na impertynencję: „Ty grubaśnico!” z dumą wypina pierś;-))))… Aktówka, tasiemką w pasie związana,
podpisana moim imieniem bieli się obrzydliwie tak, że nie mogę na nią patrzeć i walczę ze sobą, by jej do kosza nie wyrzucić zaraz za tymi suchymi
liśćmi trzykrotki...wyrzucić, nie wyrzucić, wyrzucić, nie wyrzucić… No dobra! To ja może sprawdzę najpierw co tam jest;-)
Proszę o
pełen otuchy uśmiech, proszę mnie poklepać po plecach pokrzepiającym wszystkim-będzie-dobrze. No, no…ale bez przesady, tak? Delikatnie dziś ze
mną proszę, jak z jajkiem;-))) Z takim subtelnym dopingiem powolutku będę się wdrażać. Powolutku.
No to zaczynam.
Miłego
dnia
Ps.: a na zdjęciu, jak zwykle ja;-)))
|  |