2008-08-18 23:00:42 WOKÓŁ OLIMPIADY Zaraz po powrocie z niezapomnianej eskapady rowerowej do Poznania, zakończyłem swój - lekko przerywany - urlop. W palcach dłoni do dnia dzisiejszego
odczuwam jakieś delikatne mrowienie. Może to i nie jest powód, by zaraz myśleć o śmierci - nie mniej troszkę mnie to niepokoi. W Pekinie "nasi" mają o
wiele większe problemy. Nie dość, że za darmo nie chcą im przyznać medali, to jeszcze Chińczycy cenzurują internet! Koniec z filmikami na YouTubie,
koniec z blogami na "Merkurym", koniec z dostępem do porad Lwa Starowicza, który zawsze jest w temacie - bez względu na szerokość geograficzną i kolor
skóry! Wyobrażam sobie tę gehennę w wiosce olimpijskiej, odciętej od świata oddziałami policji i przejściami dla pieszych gadającymi po chińsku. Jak w
takich warunkach skupić się na walce o medale!? Niektórzy chyba sobie jednak radzą. Np. dzisiaj: Polacy - ku mojej przeogromnej radości! - ograli
Rosjan w siatkówkę. Nie przesadzę, jeśli powiem, że jest to gest daleko bardziej wrogi, niż budowa tarczy antyrakietowej i obchody kolejnej rocznicy
zwycięstwa nad bolszewicką nawałą, razem wzięte! Coś się ostatnio Moskalom za bardzo nie wiedzie. A myślę, że po tym meczu, sprawa wycofania się ich
wojsk z Gruzji, pozostaje już chyba tylko kwestią czasu. Podczas licytacji w pracy, na temat: "kto miał bardziej udany urlop", zostałem
zdyskwalifikowany do kategorii "wypoczynek maniaka". To za ten przejazd w końcówce ponad 400 kilometrów. W piątek byliśmy na wspólnym pożegnaniu
sezonu urlopowego. Na usuwanie skutków owegoż spotkania zmarnowałem całą sobotę. Po czymś takim odczuwa się pustkę... w głowie, wokół głowy i w
kieszeni... podobno są jakieś zdjęcia... rany!, chyba się zapadnę pod ziemię...
PS. Jutro pojadę wyciszyć się, w te górki ze zdjęcia. Ten
piękny krajobraz leży 2000 metrów od mojego domu. Ładnie?
| |