2008-07-31 16:05:01 Rozmowa, która nie pomaga, czyli... ...to źle, że nie uczymy dzieci agresji.
Czytam i oczom nie wierzę...
Dziewięciolatek terroryzuje dzieci ze swojego osiedla. Dzieci
często starsze, które boją się zareagować...
Przypomina mi sie nie wiedzieć dlaczego samobójstwo czternastoletniej Ani (może dlatego, że
gimnazjum w którym ją molestowali koledzy z klasy jest widoczne z moich okien).Koledzy i koleżanki z klasy też nie zareagowali i zamiast wziąć
sprawców "pod fleki i paznokcie" udawali, ze nic sie nie dzieje...
Nauczyliśmy dzieci że agresja jest złem, że należy sie jej bać więc nie
reagują na jej widok lub "ustępują dla świętego spokoju".
A wystarczyłoby by miały świadomość, że czasami zwyczajnie trzeba w obronie własnej
lub najbliższych dać komuś w mordę, podbić oczy, złamać nogę, bo ten ktoś jest bandytą, przestępcą lub złym człowiekiem, który krzywdzi bliskich i
przyjaciół...
I, że może jest to złe, ale jeszcze bardziej złe jest bycie obojętnym i niereagowanie na to, że komuś lub sobie samemu dzieje sie
krzywda...
| |