2008-07-29 10:21:42 Tam, gdzie król piechotą chodzi chodzę też i ja.
Dajmy na to w pracy
ostatnimi czasy:
Wchodzę do toalety – a tam, o przepraszam!, w muszli pływa
pet
…
Wchodzę do toalety – a tam, o przepraszam!, w muszli pływa pet
…
Wchodzę do toalety
puk puk w klapę
otwieram
a tam chóralnie
trzy wypalone papierosy
bulgoczą
- zajęte!
Kurcze no…
Ja wiedziałam, że ten
nałóg jest straszny, ale …
Wy po wypaleniu zjadacie te pety, jak ogonki od porzeczek,
albo ogryzki z papierówki…, tak?
czy
co? O rany…no bo jak?
O rany, rany.
;-)
No i rozumiem, że skoro przystanki toną w petach, to papierosy na świeżym
powietrzu nie trzymają smaku do końca, tak?
;-)
Ps. i po prostu muszę TO napisać, włączyłam sobie "sjestę" z Internetu i tak na dzień
dobry - bez żadnego ostrzeżenia w postaci słów: jednakowoż, azaliż, wszelako, czy choćby marnego - aliści;-)) - Pan Kydryński powalił mnie, mówiąc, że
przed jego oczami plażą spacerują: „powabne damskie torsy”.
;-))))
I tak oto powab torsu mego
utonął
w silnych
spazmach śmiechu
;-)))
A Wasze jak tam?
Fason trzymają?;-)
Pa
|  |