2008-07-21 08:33:28 Weekend Chimeryczny. Błądzący w poszukiwaniach. Bo i ciepło i zimno, i zaraz ciepło a za nim zimno…i trudno obrać dobry kierunek. Słońce przełożone
chmurami; modny deseń kratki - wzór nieco złośliwy, a z drugiej strony „dla każdego coś miłego”. A poza tym: niezależny od pogody Manu
Chao, i trawa - nareszcie zielona, winogrona, naleśniki pełne bananów, soczysty arbuz na popitkę, brzoskwinie, i uparcie nie- brzoskwiniowe ramiona, i
świerszcze, bardzo dużo świerszczy i mrówek… Wszystko ospałe, a jednak w przyspieszonym tempie. Ociężałe a galopujące prawie do zawrotu głowy.
Dlaczego żaden z 35647 pilotów leżących na stole nie ma przycisku pauzy, który działałby na ten płynący weekendowy czas?
Wolniej
panie, wolniej. Gdzie lejce? Prrrrrrrrrrrrr weekendzie. Co można by było, by cię zatrzymać? Nie, nie na zawsze, za żonę mnie pojmować nie musisz. Daj
się tylko trochę dłużej za rękę potrzymać. Troszeczkę. Ech czasie - pasikoniku, daj się na chwilę zamknąć w dłoni, nie uciekaj od razu, jak memu kotu
motyle. Nie zrobię ci krzywdy. Po co tak gnasz? Poczekajże! Dlaczego zmykasz jak ciepło z kąpieli? Nim się człowiek obejrzy - robi się nieprzyjemnie.
I opuścić mu wannę trzeba.
Ale kiedyś cię złapię. Zobaczysz, zającu płochliwy. Nu pagadi! Może uczepię się twej nogi, poły płaszcza, lub
ręki… ? a jeśli to by nie pomogło, to może… podłożę ci nogę wielkim nic nie robieniem, albo zrzucę na twą głowę kłodę wyolbrzymionego
lenistwa… ???
Licząc od dziś mam kolejne pięć dni na skonstruowanie następnej idealnej pułapki.
:-)
Miłego
dnia
pa
PS.: lektura dzienników ma wiele zalet, ale niestety - spojrzenie na nią jak na kilka lat cudzego życia zamkniętych w zaledwie
kilku godzinach mojego - działa nieco przygnębiająco
|  |