2008-07-15 11:24:06 ECHO NIEPOKOJÓW Mój synek po raz pierwszy wyjechał na obóz sportowy. Będzie przebywał poza domem dłużej niż kiedykolwiek dotąd. Nie ma go dopiero dobę, a ja już
tęsknię! I zaczynam się martwić. Nie wiem, czy powinienem o tym mówić, ale ja kiedyś byłem na podobnym zgrupowaniu z piłkarzami. Niejednokrotnie
zresztą - stąd moje obawy. Mam wszak nadzieję, że kolarskie obozy różnią się nieco od tych piłkarskich, i że poświęca się tam chociaż trochę czasu na
treningi. Pozostawałem członkiem swojego klubu (bo czy byłem piłkarzem, zaczynam ostatnio się zastanawiać) przez sześć sezonów. Im byłem starszym
zawodnikiem, tym przedziwniej i konkretniej kształtowały się moje kryteria oceny atrakcyjności poszczególnych miejsc, w których przyszło egzystować
przez dwa trzy tygodnie. Na koniec kariery, wspólnie zresztą z moimi kolegami ze skrzydła, obrony i ataku, wymagania zostały okrutnie zminimalizowane.
Godziliśmy się mieszkać nawet w kominie cementowni, byle spełnione były określone warunki: blisko do sklepu, blisko do jakiegokolwiek obozu płci
przeciwnej, blisko z naszych okien do ziemi, by nocne skoki nie zakończyły się wstępnym blamażem w postaci zwichnięcia lub złamania. Pamiętam wszystko
doskonale - i dodam, że "niestety"! Tak więc martwię się o synka, który pośród wielu pozytywnych cech przejętych od ojca mógł też przecież połknąć
odrobinę jadu (bo nawet ja nie sądzę, aby całe zło mogło pochodzić od kobiety!). No dobrze... Wróćmy do rzeczywistości. Otóż obecnie wiek przy którym
odbywają się wszelkiego rodzaju inicjacje drastycznie się obniżył. Dramatycznie się obniżył, i tylko patrzeć aż pojawią się np. rozwódki i rozwodnicy
w wieku lat siedemnastu i niżej. Cholernie trudno być ojcem w obecnych warunkach! Mądrym ojcem jeszcze trudniej. Być cierpliwym ojcem, to jak ocierać
się o świętość. A być ojcem wyrozumiałym... matko moja, chyba niemożliwe! Przecież kiedy on wróci, a ja się dowiem, że przejechał dystans poniżej 1500
kilometrów, to... Ach, synu - przebacz uniesienie! Zadedykuję Ci już teraz, na koniec, tylko skromny triplet moralny do przestrzegania (to i tak mniej
niż dekalog, więc doceń gest kochającego ojca!). 1. Nie pij. 2. Nie pal. 3. Jakby Ci to powiedzieć... no, bądź ostrożny... I na koniec proszę, nie łam
tych zasad. Przynajmniej nie wszystkie na raz. Mam do Ciebie ogromne zaufanie. Mi z kolei ufa Pan Bóg. A ja Jemu. Rozumiesz więc - nie bardzo masz
wyjście...:))
PS. Synku, słowo "szantaż" nie pisze się przez "sz". Tata.
| |