2008-07-14 11:21:05 Ryżem prosto w oczy Czy ktoś z Was kiedykolwiek zastanawiał się, kto sprząta te kilogramy ryżu sypane przez gości weselnych pod kościołem? Kto zbiera cierpliwie ten
nagły, choć przecież spodziewany grad? Kto w znoju do ostatniego ziarnka dłubie w kościelnym bruku?
Para młoda?, kościelny?, goście?,
wikary?, dewotka?, ksiądz?, organista?, grabarz?...
Czy to nie dziwne, że zboże pełne pomyślności nikogo nie wiedzie na pokuszenie, i że nikt
na klęczki nie pada przed tą wróżbą radosną? Nawet para młoda… Też jakaś taka niechętna i w kolanach sztywna. Tylko mrówki, bo to one są
odpowiedzią, tylko one zawzięcie turlają szczęście do swoich korytarzy. Tak jest. I stąd to powiedzenie, że: fortunę mrówka toczy… czy jakoś
tak;-)))
Od dziś proponuję zwiększyć częstotliwość skłonów i spojrzeń uważnych pod nogi, a nuż się okaże, że w mleku i miodzie brodzimy;-)
ano;-)))
A podtekst tekstu taki,
Że w weselach mnie mierzą*)
Oczepiny i flaki;-)))
*) rzecz jasna, nie o
branie miary mi chodzi, a o kłucie w zęby, oczy i nerwy;-))))
PS.:
1. Jest mi zimno…
2. Ryż z jabłkiem, cukrem i cynamonem,
albo z jogurtem, albo w potrawce…lubię bardzo. Zresztą zjem go w każdej ugotowanej postaci…
3. Teraz jestem głodna…
4.
odebrałam dziś bez mała 235464758658969584874373377272 telefonów – ale mnie to nic a nic nie rozgrzało. Co nie znaczy, że oczekuję zwiększenia
częstotliwości rozmów na łączach. NIE.
I co jeszcze?
Może
Miłego dnia;-)
Pa.
| |