2008-07-10 10:37:42 Po kolei Nie wiem od czego zacząć, a zacząć muszę żeby się uspokoić.
Wczoraj 120 minut spóźnienia (czyli, że miałam czas by nabyć pieczywo chrupkie, a
potem wystarczająco dużo czasu, by je zjeść w całości i na nowo głód poczuć), ale to naprawdę barszcz. I naprawdę nic nie szkodzi, że 5 minut przed
wyjazdem pociągu wypędzono nas z wagonów, w których czekaliśmy na niepunktualny odjazd, i tłumnie pod batem komunikatów przepędzono nas na peron 4a.
Naprawdę to nic. Nic nie szkodzi, że z Poznania wyjeżdżaliśmy 45 minut przepuszczając pociągi (2-osobowe, 2 pospieszne i 2 towarowe (to ostatnie
zakrawa na chamstwo i policzek z buta, ale…)).
Zaprawdę powiadam - wszystko to pryszcz.
I w tym, co powyżej, nie ma ani kropli
ironii, no dobra, kapka jest …kapka i ziarnko…i ani grama więcej, bo oto (przed wszystkim, jeszcze nieuświadomiona) wchodzę na dworzec i
rozdziawiam gębę, bo słyszę „ W związku z wypadkiem, który miał miejsce na odcinku Poznań główny – Poznań Dębiec – pociągi kursują
objazdem przez Poznań Starołękę. Za utrudnienia uprzejmie przepraszamy”
Się wzruszyłam normalnie. W jednej minucie pojęłam, co znaczy
ambiwalencja uczuć. Przeklinając, stałam zachwycona z zaciśniętymi ze złości zębami przed tablicą z rozkładem, bo oto PKP przemówiła żeńskim żywym
głosem, wprawdzie nie na miarę tych, które wydobywa z siebie RadioMerkury, ale nie grymaśmy… PKP otworzyła usta, pokazała ludzką twarz i
powiedziała O CO CHODZI.
Dalej było już tylko gorzej… Więc i słów mi brak i szkoda.
*
A dziś, dzień dobry, przez pociąg
przetoczył się taki oto dialog:
Konduktor: Kto z Państwa się dosiadał, proszę bilet do kontroli.
*Rowerzysta: A czy dzisiaj
pojedziemy już NORMALNIE, czy też jeszcze nie?
Konduktor: Nie wiem proszę pana.
Rowerzysta: Jak to pan nie wie? To jeszcze nie
wiadomo czy pojedziemy normalnie?
Konduktor: No proszę pana NA RAZIE jedziemy, jak pan widzi, zgodnie z rozkładem
Rowerzysta: A ten
wypadek, to była WASZA wina, nie?, bo tory były stare.
Konduktor: A jakby panu cegła spadła na głowę, to czyja by była
wina?
Rowerzysta: To kiedy to naprawicie?
Konduktor: Proszę pana nie wiem, nie znam się…, BILETY DO
KONTROLI
Rowerzysta: To nie wie pan, czy pojedziemy objazdem?
Konduktor: Nie wiem.
Rowerzysta: A kiedy będzie pan
wiedział.
Konduktor: W Luboniu, proszę pana.
Rowerzysta: To powie mi pan?
Konduktor: A skąd będę wiedział, gdzie pan
jesteś?
Rowerzysta: No, a pan, to gdzie będzie?
Konduktor: W pierwszym wagonie.
Rowerzysta: Aha, to ja się przesiądę na
następnej stacji do pierwszego, mogę?
Konduktor: Panie, a czy ja pana trzymam?
Rowerzysta: To ja będę w pierwszym, ale nie jest pan
zbyt miły.
Konduktor: No, pan proszę pana, też NIE.
I to by było na tyle. Dziś spóźnienie teoretyczne – 30 minut, praktyczne -
60. W łepetynie pętli mi się jeszcze 45363284395550 słów, opowieści, dialogów, przekleństw…
Ale, nie chcę się rozkręcać, bo sobie dzień
do cna spsuję.
Ale, dajcie spokój, co tam te kilka przewróconych wagonów…
PKP jest od dawna wykolejona. CAŁA. To ją trzeba
rozkręcić, śrubka po śrubce CAŁĄ, zajrzeć w bebechy, wyrzucić i spalić, a następnie włożyć nowe, świeżo wyprane, zebrane, skrojone, zlutowane,
pachnące… W obecnym stanie długo nie pociągnie, bo jak może dobrze funkcjonować, skoro, jako coś TAK WIELKIEGO - nie posiada wyjścia awaryjnego,
nawet żadnej szybki…a jeśli gdzieś jakaś szybka nawet i jest, to brak młoteczka.
PS.:
1.A wczoraj rannych było mało, gdyż i azaliż
na tym odcinku kolej gna 5km/ha
2. *) rowerzysta – bo pan podróżował z rowerem pod pachą; jeśli wysiadł w Luboniu, jak planował w razie
objazdu - w Poznaniu na pewno był szybciej ode mnie.
Cześć i czołem
Szkoda, że dziś nie piątek.
Szkoda wielka.
pa
PS 3
- hej, a co ja zrobiłam z tym wpisem?
jak rany... co to niby jest?
Mój wpis znalazł sie na innym blogu... ??? e tam...
|  |