2008-07-07 11:23:09 Wyżęty niż Polska wcale a wcale i nic a nic NIE JEST w zasięgu niżu demograficznego. No mówię Wam. To prawda! W pierś się biję, a nawet dwie, a jeśli ktoś z Was
nadal uparcie trzymać ten front będzie – niech uważa, bo ja - dziecko z wyżu – za chwilę walnę go z całej siły po łapach prawdą, która go
nawróci.
Proszę Państwa, statystyki pełne pochyłych linii, po których zjeżdżają przyrosty naturalne można spalić, najlepiej przy okazji
najbliższego grilla. Ponieważ i albowiem kobiety w ciąży są, istnieją i co więcej: miewają się bardzo dobrze. I to tutaj w Polsce! A na ulicach ich
nie widać, bo się troszkę zapodziały. Gdzie? Ha!
Otóż ciężarne kobiety, przynajmniej te z naszego regionu (ale to zjawisko, jak nic!, ma
zasięg ogólnopolski:))), nie wiedzieć czemu, zadekowały się w IKEI. Tak jest! Siedzą na Franowie, niczym w przedporodowej melinie. No jak słowo daję!
Byłam tam w sobotę. Do teraz nie wiem jak mi się udało dostać do środka bez konspiracyjnej poduchy pod koszulką, no ale zdaje się, że wejścia nie
strzegą najpilniej i jakoś się przesmyknęłam w stanie niedopuszczalnym, bo w najmniejszym nawet stopniu nie pobłogosławionym – i, słuchajcie,
NAPRAWDĘ NIE SKŁAMIĘ jak napiszę, że między kuchnią, pokojem dziennym, dziecinnym i kuchnią mignęło mi, tak z grubsza licząc, 145 kobiet brzemiennych.
Wszystkie one, jak jeden mąż;-), trzymały w dłoniach brzuchy na oko 5-miesięczne i oczekiwanie na rozwiązanie uprzyjemniały sobie zabawą w podchody,
wytrwale spacerując po rozsianych na szwedzkiej posadzce strzałkach.
I co Wy na to?
O raju, jak mi nie wierzycie, to sami sprawdźcie.
Na oczy własne. Wy niewierne Tomasze. Dotknijcie brzuchów błąkających się wśród ziejących chłodem mebli i akcesoriów, też niewiele
cieplejszych.
Ja w każdym razie niczego macać nie musiałam, dajcie spokój! I bez tego moją głowę, tak gdzieś pomiędzy koszem z kopą zielonych
poduszek a stołem z lampkami nocnymi - nurtować zaczęło pytanie: Czy te, tułające się po niebieskiej hali, kobiety …
a) to Polki, które
w tajemnicy przed rządem, GUSem i kim tam jeszcze - urodzą dzieci Szwedom?
b) czy też może to Szwedki tajnie rodzące dla Polek?
c) czy
……. No właśnie … Wysokie Ce należy do Was i chyba nie muszę mówić, że takie rozwiązania, że niby to przeciętne, ciężarne
Wielkopolanki, które wybrały się ze swoimi partnerami/ narzeczonymi /mężami/ chłopakami wybierać łóżeczko do dziecinnego lub firany do dziennego
– w ogóle nie przyjmuję do wiadomości; TAKIE propozycje od razu do kosza wyrzucam, no bo co Wy! …tylko bez prozy mi tutaj;-)
A
jeśli do tej chwili zachował się tu ktoś, kto mi nie dowierza, to z weryfikacją z łaski swojej niechaj się pospieszy, bo za parę miesięcy to wiecie...
Żeby potem nie było, że skłamałam.
PeeS:
1. Na rzeczy - Pani, która pięknie widnieje na zdjęciu – nie spotkałam, ale chyba
tylko dlatego, że nie jest Polką, ani nawet Szwedką i zdaje się, że dziecko już powiła (chociaż głowy za to nie dam).
2. Od rzeczy - W
sobotę, stawiając z RM „oczy w słup” chyba już po raz 5674 w swoim życiorysie, zdziwiłam się, że Umberto Eco żyje. Naprawdę nie wiem, ale
ja w głowie mam chyba jakieś komórki, które za nic nie chcą przyjąć do wiadomości jego, trwającego w najlepsze, żywota.
;-)))
pa
|  |