2008-06-29 17:38:48 Elvis żyje! :-))))
Tak jest, proszę Jaśnie Państwa.
Jak babcię kocham i jak bum cyk.
I nie wyczytałam tego w fakcie, czy super-innym-ekspresie. Ja
to sprawdziłam. Na własne oczy widziałam. Elvis Costello ma się wyśmienicie, a na scenie gra bez ustanku. Na wczorajszym koncercie w sekundowych
pauzach, które z rzadka się trafiały, nie brał oddechu, tylko w rękę kolejną gitarę. A jego nieprzerwana muzyka wpadała słuchaczom w uszy i wwiercała
się w stopy, wprost z dudniącej ziemi.
Nie znałam Pana – przyznaję.
Ale naprawię to. Słowo. Podreperuję swoje wiadomości. A na
początek, nim cerować łeb zacznę - mówię dzień dobry i powtarzam za Panem, to co zapamiętałam najlepiej „Everyday I Write the
Blog…ekhm..tj.: Book”:;-))))))
::
A oprócz chłopaka z gitarami, miliona rażących świateł i tysiąca kamer - weekend poza
Maltą uprzyjemniały mi porzeczki czerwone, leniwe pomidory z ogórkami na kanapkach, czerwone porzeczki w cieście, arbuz, banany, porzeczki
czerwone…:-))))
Do miłego
Pa.
PS. Jeśli chcecie pokonać głód, odpędzić go od siebie na dzień cały - zjedzcie rano jajecznicę z
3-4 jaj, z pomidorami, cebulką, serem żółtym i zagryźcie to trzema kromkami ciemnego chleba z pomidorem i ogórkiem ;-)))))
Działa.;-))))))
|  |